niedziela, 25 maja 2014

Bad Romance [One-shot]

Don't judge me! XD Kolejne opowiadanie, gdzie Ruki robi za pannę lekkich obyczajów. Specjalnie dla Asu, której od razu dziękuje za betę ♥

***

Rezydencja państwa Suzukich. A właściwie pana Suzukiego. Pani Suzuki  zmarła w niewyjaśnionych okolicznościach jeszcze zanim się tu wprowadziłem. Jakoś mi jej nie szkoda. Dzięki temu, że kopnęła w kalendarz mogłem owinąć sobie jej mężulka wokół palca.
Właśnie. Kim jestem? Takanori Matsumoto, lat dwadzieścia pięć. Za dnia pokojówka, zaś w nocy prywatna lalka Akiry Suzukiego. Brzmi niestosownie? Well… I don’t care. Potrzebuję zarówno seksu jak i pieniędzy.  A nie będę stał pod latarnią! To zbyt mainstreamowe. Poza tym nie chcę się zarazić jakimś paskudztwem. Jestem zbyt piękny na to!
To jak się tu znalazłem nie jest jakąś intrygującą historią. Akirę znałem już w szkole średniej.  Był najprzystojniejszym facetem wśród klas trzecich! Ach, taki pierwszoklasista jak ja owych czasów mógł sobie jedynie pomarzyć o choćby jego spojrzeniu. Zauroczył mnie nie tylko wyglądem, ale również swoim charakterem, który po miesięcznych obserwacjach z bezpiecznej odległości wydawał się równie interesujący.  Wraz z upływem czasu się w nim zakochałem, niestety równie szybko przyszedł koniec roku szkolnego, a co za tym idzie, Akira opuścił mury szkoły, pozostawiając maleńką ranę w moim serduszku. Jednak szybko przyswoiłem sobie myśl, że było to tylko chwilowe zauroczenie. A może bardziej… Pożądanie cielesnych doznań? Raczej tak.  Chciałem zaznać jego dotyku, pieszczot oraz tego jak mnie rżnie.
Nie zapomniałem o nim nawet po skończeniu szkoły. Jakieś dwa lata temu, idąc do swej nudnej pracy w sklepie muzycznym, po upojnej nocy spędzonej w jednym z popularniejszych  tokijskich gej-klubów natrafiłem na ogłoszenie mówiące, że Suzuki potrzebuje kogoś do sprzątania domu. Jak to dobrze, że nikt mnie wtedy nie widział! Wyglądałem niczym Lucyfer w wersji chibi, który wyszedł z piekieł, aby skusić kolejną niewinną osóbkę na zaprzedanie duszy.  Szybko je zerwałem i zadzwoniłem na podany numer. Odpowiedział znany mi głos. Jednak potwornie zdziwiło mnie to, że poznał mnie po moim! Przecież rozmawialiśmy lata temu, może trzy albo cztery razy. Ale mniejsza. Po pół godziny miałem już załatwioną nową pracę.
Po tygodniu od zajścia, cały w skowronkach spakowałem swe manatki (niestety  kolekcję zabawek do samo-zadowalania musiałem zostawić… No, bo nie wypada!) i dumnie wkroczyłem na teren posesji Suzukiego. Od razu wyczułem w powietrzu żałobną atmosferę. Nawet Akira, który o dziwo wyszedł mi na powitanie, nie był już tak radosny jak zawsze. Jak dowiedziałem się później od ogrodnika, był to czas świeżo po pogrzebie Moshi… Miyashi… Miyoshi… Nevermind. Jakoś mnie nie interesuje jak ona miała na imię. Ważne, że już jej nie ma.  Od tej pory towarzyszyłem Akirze każdą wolną od obowiązków chwilę. Aż w końcu jednego wieczoru, gdy zaścielałem mu łóżko wrócił totalnie pijany. Zdradzać szczegółów końca chyba nie muszę. W każdym razie dostałem po tej nocy tygodniowy urlop zdrowotny, jak i zyskałem dodatkową pracę. Co prawda nie płacił mi za nią, no, ale mnie to nie przeszkadzało! Wręcz przeciwnie.
Tego wieczora Akira się spóźniał. Grzecznie czekałem w sypialni już ponad pół godziny! Akurat, gdy mam chcicę. Uduszę go dziś.  Albo zadrapię na śmierć. O, to dobra alternatywa. Podszedłem do okna i wyjrzałem przez nie.  Zauważyłem krzątającą się wszędzie służbę. Coś mnie ominęło…? A może wybuchł pożar?
Wtem usłyszałem trzaśnięcie drzwiami i czyjeś kroki. Odwróciłem się na pięcie. Akira. Wyglądał na zdenerwowanego. Obserwowałem go, nie ważąc się nawet oddychać. Podszedł do mnie beznamiętnie i chwycił za włosy ciągnąc do ziemi. Wytrzeszczyłem oczy. Z hukiem opadłem na kolana, jęcząc z niezadowolenia. Nigdy nie był tak brutalny, nawet za pierwszym razem. Szybko rozpiął swoje spodnie, opuścił je wraz z bokserkami do kostek ukazując w pełni wyprężonego penisa. Przysunął moją głowę do swojego krocza.
- Wiesz, co masz robić czy mam ci pomóc? – warknął nieprzyjaźnie w moją stronę.
Spojrzałem na niego gniewnie. Nie musiał mnie pouczać jak mam robić mu laskę! Przerabialiśmy ten temat setki razy. Najdelikatniej jak potrafiłem ująłem jego członka w dłoń, po czym powoli objąłem ustami główkę, delikatnie ssąc i muskając ją językiem. Akira mruknął coś niezrozumiałego pod nosem. I wtedy stało się coś nieoczekiwanego. Ten idiota zaczął pieprzyć mnie w usta! Wydałem z siebie zduszony krzyk. Tempo jakie przybrał było zabójcze. Mimo usilnych prób dopasowania do niego ruchów głowy, nie udało mi się do niego dostosować. Zacząłem się dławić. Po prostu zabrakło mi tchu. Gdy zaczynałem widzieć już ciemne plamy przed oczami doszedł mi, oczywiście, wprost w usta. Nie mogąc przełknąć, wyplułem część jego spermy na podłogę. Upadłem, starając się złapać oddech. Mógłby przynajmniej ostrzec, że dziś będzie ostrzej… Spojrzałem na niego rozżalony ze łzami w oczach. Będę mu to wypominać do końca życia!
- Takanori… - wyszeptał kucając obok mnie.  Jego głos nagle przybrał ciepłą barwę. Zachowywał się jak opętany! – Musisz mi wybaczyć… Wynagrodzę ci to po wszystkim.
Mówiąc to, subtelnie głaskał mnie w talii. Mimowolnie zamruczałem. Po chwili podniósł moje drobne ciałko i usadowił okrakiem na swoich kolanach. Automatycznie przysunąłem się na tyle blisko, aby nasze ciała stykały się, a mój tyłek spoczywał idealnie na jego kroczu.  Przyciągnął mnie do lekko brutalnego pocałunku. Posłusznie rozchyliłem usteczka, pozwalając wedrzeć mu językiem do ich wnętrza. Tak też zrobił. Od razu dołączyłem do zabawy swój.  W tym momencie również pokazał agresywną stronę swej osobowości. Rzucił mną o łóżko i przygniótł do niego. To mi już nie przeszkadzało, jedynie wzmogło podniecenie. Otarłem się od niego, na co zareagował wzdrygnięciem. Żadnych jęków? No, no… Nieładnie, panie Suzuki, bardzo nieładnie. Oderwałem się od niego, aby zaczerpnąć powietrza. Od razu dobrał się do mojej szyi, znacząc ją od góry do dołu malinkami. Chcąc go bardziej sprowokować, słodko jęczałem jego imię wprost do ucha. Na oślep odpinałem paski od zakolanówek, podczas gdy Akira rozpinał moją bluzkę. A raczej, eghem… Rozerwał ją i rzucił gdzieś w kąt. Spojrzałem na niego. Jego oczy wprost płonęły pożądaniem. Nie chcąc więcej przedłużać, zsunąłem bokserki. Wolną ręką złapałem za jego członka i zacząłem pocierać. Opuszkami palców muskałem przy okazji jego jądra. Do moich uszu dobiegł akompaniament pięknych jęków, które nieudolnie próbowały zostać stłumione. Wyszczerzyłem się w podłym uśmieszku. Jednak Akira postanowił się odgryźć. Nie wiadomo kiedy uwolnił się z moich objęć, naparł penisem na moje wejście i bez żadnego przygotowania wszedł do samego końca. Krzyknąłem. Po moich policzkach spłynęły łzy, które ku mojemu zdziwieniu od razu scałował, co kłóciło się z tym, że od razu zaczął się ostro poruszać. Po chwili krzyk przeistoczył się w jęk i błagania o więcej. Podniosłem lekko głowę, aby móc wyjęczeć mu wprost do ucha:
- Rżnij mnie mocniej…
Na odpowiedź nie musiałem czekać zbyt długo.
- Skoro sobie życzysz… - wydyszał, następnie wyszedł ze mnie i przerzucił na brzuch. Zacisnąłem piąstki na pomiętoszonej kołdrze. Po chwili znów poczułem jego potwora w swoim wnętrzu. Zacisnąłem usta w wąską kreskę, aby nie wydać żadnego dźwięku. Wypiąłem się bardziej, powodując, że coraz bardziej zanurzał się we mnie.
- Mocniej. – rozkazałem, zamykając oczy. Akira bez żadnych oporów wykonał moje polecenie, wchodząc tak szybko, jak tylko potrafił, pod różnymi kątami, coraz to głębiej. Gdy trafił wprost w moją prostatę, wygiąłem się w łuk, krzycząc aż do zdarcia gardła. Kontynuował pchnięcia w to czułe miejsce, a ja czułem, że dochodzę do szczytu. Nie mając siły krzyczeć, doszedłem z piskiem wprost na łóżko, następnie opadłem na nie bezwładnie. Akira nadal korzystał z mojego zmęczonego ciała, póki nie doszedł. Biała, ciepła ciecz rozlała się we mnie uśmierzając przenikliwy ból, który towarzyszył mi po każdym zakończeniu stosunku. Oddychałem głęboko, czekając aż ciało Suzukiego opadnie na mnie, jednak do tego nie doszło. Zdezorientowany resztkami sił obróciłem się z powrotem na plecy. Chłopak stał przy komodzie, coś na niej robiąc. Nieudolnie próbowałem podnieść się do siadu, co zakomunikowałem donośnym sykiem. Ponownie odwrócił się w moją stronę. Podszedł do mnie i pomógł się podnieść. Podał mi swoją bluzkę. Popatrzyłem zdziwiony na niego, jednak posłusznie ją założyłem, przy okazji naciągając bokserki na tyłek.
- Takanori… - zaczął, chwytając mnie za ręce. Wpatrywałem się w niego swoimi szeroko rozwartymi czekoladowymi ślepiami, czekając na to, co ma zamiar powiedzieć. – Widzisz… Dużo nad tym myślałem… Nie chcę, aby łączyły nas tylko i wyłącznie relacje łóżkowe.
Zaniemówiłem. Czy on właśnie…
- Tak Takanori… Ja chyba cię kocham. – przysunął swoją twarz niebezpiecznie blisko mojej, po czym złożył na czole delikatny pocałunek. – Chyba na pewno, Maleńki.
Uklęknął przede mną , nadal trzymając kurczowo moje dłonie jakby się bał, że gdzieś mu ucieknę. Moją twarz oblał rumieniec. Z kieszeni wyjął drobne pudełeczko obite czerwonym materiałem.
- Tak więc… Byłbym zaszczycony, gdybyś chciał, umm… Zostać w przyszłości moim małżonkiem i funkcjonować jak normalna para. – otworzył pudełeczko, ukazując mi przepiękny pierścionek z białego złota z rubinowym oczkiem w kształcie drobnego serduszka.
Po moich policzkach znów pociekły łzy.
- Akira… Zawsze! Tak bardzo tego pragnąłem… - zsunąłem się na sam skraj łózka i objąłem chłopaka za szyję. Ten przybliżył się, abym całkowicie mógł wtulić się w jego nagi tors. – Kocham Cię Akiś…
- Ja ciebie też, Taka-chan – odparł ze śmiechem, głaszcząc mnie po głowie.
- Umm, ale Akiraaa… - zacząłem nieśmiało.
- Tak, kochanie?
- Ale nadal będziemy się kochać co wieczór…?
Odpowiedziano mi śmiechem.
- Skoro tylko chcesz, mój mały nimfomanie.

Również się roześmiałem. Nareszcie mogłem rzec, że jestem w pełni szczęśliwy. Ufnie wtuliłem się w mojego kochanka, a raczej już narzeczonego, po czym odpłynąłem w krainę snów, wiedząc, że gdy się obudzę on będzie obok. 

3 komentarze:

  1. JSDKFHJKSDHFJHS JA PIERWSZA, MADAFAKERS!
    Omg omg omg uderzyłaś prosto w moje filsy! Na początku myślałam, że będzie jakieś przynudzanie, a tu...
    JEBBUMBUM
    i seksy~!~!~!
    A ja rzygam tęczą ; ; Bosze, moje kokoro, to takie piękne, ze fjklsdjfkklsajdk.
    *Asu umarła*
    I teraz widzę, że pomniałam o jednym przecinku, dammit!
    Tak czy inaczej, kocham Cię za to, czekam na part drugi, chcę więcej, pisz dla mnie mocniej i głębiej i w ogóle och i ach, rozpływam się ; q ;
    Asu chcieć więcej, now!

    Kocham Cię c(;w;c)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ładnie to tak kopiować "nimfomana"? : )
    Nie no. Ale to jest błąd XD Na facetów się mówi satyr!
    Anyway mixed feelings. Takie hard, a potem kawaii ; ;
    Ale palą mnie feelsy wiec było dobrze :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze Senpai, zapamiętam! XD No to się cieszę :3

      Usuń