***
Rezydencja
państwa Suzukich. A właściwie pana Suzukiego. Pani Suzuki zmarła w niewyjaśnionych okolicznościach
jeszcze zanim się tu wprowadziłem. Jakoś mi jej nie szkoda. Dzięki temu, że
kopnęła w kalendarz mogłem owinąć sobie jej mężulka wokół palca.
Właśnie. Kim
jestem? Takanori Matsumoto, lat dwadzieścia pięć. Za dnia pokojówka, zaś w nocy
prywatna lalka Akiry Suzukiego. Brzmi niestosownie? Well… I don’t care.
Potrzebuję zarówno seksu jak i pieniędzy.
A nie będę stał pod latarnią! To zbyt mainstreamowe. Poza tym nie chcę się
zarazić jakimś paskudztwem. Jestem zbyt piękny na to!
To jak się tu
znalazłem nie jest jakąś intrygującą historią. Akirę znałem już w szkole
średniej. Był najprzystojniejszym
facetem wśród klas trzecich! Ach, taki pierwszoklasista jak ja owych czasów
mógł sobie jedynie pomarzyć o choćby jego spojrzeniu. Zauroczył mnie nie tylko
wyglądem, ale również swoim charakterem, który po miesięcznych obserwacjach z
bezpiecznej odległości wydawał się równie interesujący. Wraz z upływem czasu się w nim zakochałem,
niestety równie szybko przyszedł koniec roku szkolnego, a co za tym idzie,
Akira opuścił mury szkoły, pozostawiając maleńką ranę w moim serduszku. Jednak
szybko przyswoiłem sobie myśl, że było to tylko chwilowe zauroczenie. A może
bardziej… Pożądanie cielesnych doznań? Raczej tak. Chciałem zaznać jego dotyku, pieszczot oraz
tego jak mnie rżnie.
Nie
zapomniałem o nim nawet po skończeniu szkoły. Jakieś dwa lata temu, idąc do
swej nudnej pracy w sklepie muzycznym, po upojnej nocy spędzonej w jednym z
popularniejszych tokijskich gej-klubów
natrafiłem na ogłoszenie mówiące, że Suzuki potrzebuje kogoś do sprzątania
domu. Jak to dobrze, że nikt mnie wtedy nie widział! Wyglądałem niczym Lucyfer
w wersji chibi, który wyszedł z piekieł, aby skusić kolejną niewinną osóbkę na
zaprzedanie duszy. Szybko je zerwałem i
zadzwoniłem na podany numer. Odpowiedział znany mi głos. Jednak potwornie
zdziwiło mnie to, że poznał mnie po moim! Przecież rozmawialiśmy lata temu,
może trzy albo cztery razy. Ale mniejsza. Po pół godziny miałem już załatwioną
nową pracę.
Po tygodniu od
zajścia, cały w skowronkach spakowałem swe manatki (niestety kolekcję zabawek do samo-zadowalania musiałem
zostawić… No, bo nie wypada!) i dumnie wkroczyłem na teren posesji Suzukiego.
Od razu wyczułem w powietrzu żałobną atmosferę. Nawet Akira, który o dziwo wyszedł
mi na powitanie, nie był już tak radosny jak zawsze. Jak dowiedziałem się
później od ogrodnika, był to czas świeżo po pogrzebie Moshi… Miyashi… Miyoshi…
Nevermind. Jakoś mnie nie interesuje jak ona miała na imię. Ważne, że już jej
nie ma. Od tej pory towarzyszyłem Akirze
każdą wolną od obowiązków chwilę. Aż w końcu jednego wieczoru, gdy zaścielałem
mu łóżko wrócił totalnie pijany. Zdradzać szczegółów końca chyba nie muszę. W
każdym razie dostałem po tej nocy tygodniowy urlop zdrowotny, jak i zyskałem
dodatkową pracę. Co prawda nie płacił mi za nią, no, ale mnie to nie
przeszkadzało! Wręcz przeciwnie.
Tego wieczora
Akira się spóźniał. Grzecznie czekałem w sypialni już ponad pół godziny! Akurat,
gdy mam chcicę. Uduszę go dziś. Albo
zadrapię na śmierć. O, to dobra alternatywa. Podszedłem do okna i wyjrzałem
przez nie. Zauważyłem krzątającą się
wszędzie służbę. Coś mnie ominęło…? A może wybuchł pożar?
Wtem
usłyszałem trzaśnięcie drzwiami i czyjeś kroki. Odwróciłem się na pięcie.
Akira. Wyglądał na zdenerwowanego. Obserwowałem go, nie ważąc się nawet
oddychać. Podszedł do mnie beznamiętnie i chwycił za włosy ciągnąc do ziemi.
Wytrzeszczyłem oczy. Z hukiem opadłem na kolana, jęcząc z niezadowolenia. Nigdy
nie był tak brutalny, nawet za pierwszym razem. Szybko rozpiął swoje spodnie,
opuścił je wraz z bokserkami do kostek ukazując w pełni wyprężonego penisa.
Przysunął moją głowę do swojego krocza.
- Wiesz, co
masz robić czy mam ci pomóc? – warknął nieprzyjaźnie w moją stronę.
Spojrzałem na
niego gniewnie. Nie musiał mnie pouczać jak mam robić mu laskę! Przerabialiśmy
ten temat setki razy. Najdelikatniej jak potrafiłem ująłem jego członka w dłoń,
po czym powoli objąłem ustami główkę, delikatnie ssąc i muskając ją językiem.
Akira mruknął coś niezrozumiałego pod nosem. I wtedy stało się coś
nieoczekiwanego. Ten idiota zaczął pieprzyć mnie w usta! Wydałem z siebie
zduszony krzyk. Tempo jakie przybrał było zabójcze. Mimo usilnych prób
dopasowania do niego ruchów głowy, nie udało mi się do niego dostosować.
Zacząłem się dławić. Po prostu zabrakło mi tchu. Gdy zaczynałem widzieć już
ciemne plamy przed oczami doszedł mi, oczywiście, wprost w usta. Nie mogąc
przełknąć, wyplułem część jego spermy na podłogę. Upadłem, starając się złapać
oddech. Mógłby przynajmniej ostrzec, że dziś będzie ostrzej… Spojrzałem na
niego rozżalony ze łzami w oczach. Będę mu to wypominać do końca życia!
- Takanori… -
wyszeptał kucając obok mnie. Jego głos
nagle przybrał ciepłą barwę. Zachowywał się jak opętany! – Musisz mi wybaczyć…
Wynagrodzę ci to po wszystkim.
Mówiąc to,
subtelnie głaskał mnie w talii. Mimowolnie zamruczałem. Po chwili podniósł moje
drobne ciałko i usadowił okrakiem na swoich kolanach. Automatycznie przysunąłem
się na tyle blisko, aby nasze ciała stykały się, a mój tyłek spoczywał idealnie
na jego kroczu. Przyciągnął mnie do
lekko brutalnego pocałunku. Posłusznie rozchyliłem usteczka, pozwalając wedrzeć
mu językiem do ich wnętrza. Tak też zrobił. Od razu dołączyłem do zabawy
swój. W tym momencie również pokazał
agresywną stronę swej osobowości. Rzucił mną o łóżko i przygniótł do niego. To
mi już nie przeszkadzało, jedynie wzmogło podniecenie. Otarłem się od niego, na
co zareagował wzdrygnięciem. Żadnych jęków? No, no… Nieładnie, panie Suzuki,
bardzo nieładnie. Oderwałem się od niego, aby zaczerpnąć powietrza. Od razu
dobrał się do mojej szyi, znacząc ją od góry do dołu malinkami. Chcąc go
bardziej sprowokować, słodko jęczałem jego imię wprost do ucha. Na oślep
odpinałem paski od zakolanówek, podczas gdy Akira rozpinał moją bluzkę. A
raczej, eghem… Rozerwał ją i rzucił gdzieś w kąt. Spojrzałem na niego. Jego
oczy wprost płonęły pożądaniem. Nie chcąc więcej przedłużać, zsunąłem bokserki.
Wolną ręką złapałem za jego członka i zacząłem pocierać. Opuszkami palców
muskałem przy okazji jego jądra. Do moich uszu dobiegł akompaniament pięknych
jęków, które nieudolnie próbowały zostać stłumione. Wyszczerzyłem się w podłym
uśmieszku. Jednak Akira postanowił się odgryźć. Nie wiadomo kiedy uwolnił się z
moich objęć, naparł penisem na moje wejście i bez żadnego przygotowania wszedł
do samego końca. Krzyknąłem. Po moich policzkach spłynęły łzy, które ku mojemu
zdziwieniu od razu scałował, co kłóciło się z tym, że od razu zaczął się ostro
poruszać. Po chwili krzyk przeistoczył się w jęk i błagania o więcej.
Podniosłem lekko głowę, aby móc wyjęczeć mu wprost do ucha:
- Rżnij mnie
mocniej…
Na odpowiedź
nie musiałem czekać zbyt długo.
- Skoro sobie
życzysz… - wydyszał, następnie wyszedł ze mnie i przerzucił na brzuch.
Zacisnąłem piąstki na pomiętoszonej kołdrze. Po chwili znów poczułem jego
potwora w swoim wnętrzu. Zacisnąłem usta w wąską kreskę, aby nie wydać żadnego
dźwięku. Wypiąłem się bardziej, powodując, że coraz bardziej zanurzał się we
mnie.
- Mocniej. –
rozkazałem, zamykając oczy. Akira bez żadnych oporów wykonał moje polecenie,
wchodząc tak szybko, jak tylko potrafił, pod różnymi kątami, coraz to głębiej.
Gdy trafił wprost w moją prostatę, wygiąłem się w łuk, krzycząc aż do zdarcia
gardła. Kontynuował pchnięcia w to czułe miejsce, a ja czułem, że dochodzę do
szczytu. Nie mając siły krzyczeć, doszedłem z piskiem wprost na łóżko,
następnie opadłem na nie bezwładnie. Akira nadal korzystał z mojego zmęczonego
ciała, póki nie doszedł. Biała, ciepła ciecz rozlała się we mnie uśmierzając
przenikliwy ból, który towarzyszył mi po każdym zakończeniu stosunku.
Oddychałem głęboko, czekając aż ciało Suzukiego opadnie na mnie, jednak do tego
nie doszło. Zdezorientowany resztkami sił obróciłem się z powrotem na plecy.
Chłopak stał przy komodzie, coś na niej robiąc. Nieudolnie próbowałem podnieść
się do siadu, co zakomunikowałem donośnym sykiem. Ponownie odwrócił się w moją
stronę. Podszedł do mnie i pomógł się podnieść. Podał mi swoją bluzkę.
Popatrzyłem zdziwiony na niego, jednak posłusznie ją założyłem, przy okazji
naciągając bokserki na tyłek.
- Takanori… -
zaczął, chwytając mnie za ręce. Wpatrywałem się w niego swoimi szeroko
rozwartymi czekoladowymi ślepiami, czekając na to, co ma zamiar powiedzieć. –
Widzisz… Dużo nad tym myślałem… Nie chcę, aby łączyły nas tylko i wyłącznie
relacje łóżkowe.
Zaniemówiłem.
Czy on właśnie…
- Tak
Takanori… Ja chyba cię kocham. – przysunął swoją twarz niebezpiecznie blisko
mojej, po czym złożył na czole delikatny pocałunek. – Chyba na pewno, Maleńki.
Uklęknął
przede mną , nadal trzymając kurczowo moje dłonie jakby się bał, że gdzieś mu
ucieknę. Moją twarz oblał rumieniec. Z kieszeni wyjął drobne pudełeczko obite
czerwonym materiałem.
- Tak więc…
Byłbym zaszczycony, gdybyś chciał, umm… Zostać w przyszłości moim małżonkiem i
funkcjonować jak normalna para. – otworzył pudełeczko, ukazując mi przepiękny
pierścionek z białego złota z rubinowym oczkiem w kształcie drobnego serduszka.
Po moich
policzkach znów pociekły łzy.
- Akira…
Zawsze! Tak bardzo tego pragnąłem… - zsunąłem się na sam skraj łózka i objąłem
chłopaka za szyję. Ten przybliżył się, abym całkowicie mógł wtulić się w jego
nagi tors. – Kocham Cię Akiś…
- Ja ciebie
też, Taka-chan – odparł ze śmiechem, głaszcząc mnie po głowie.
- Umm, ale
Akiraaa… - zacząłem nieśmiało.
- Tak,
kochanie?
- Ale nadal
będziemy się kochać co wieczór…?
Odpowiedziano
mi śmiechem.
- Skoro tylko
chcesz, mój mały nimfomanie.
Również się
roześmiałem. Nareszcie mogłem rzec, że jestem w pełni szczęśliwy. Ufnie
wtuliłem się w mojego kochanka, a raczej już narzeczonego, po czym odpłynąłem w
krainę snów, wiedząc, że gdy się obudzę on będzie obok.
JSDKFHJKSDHFJHS JA PIERWSZA, MADAFAKERS!
OdpowiedzUsuńOmg omg omg uderzyłaś prosto w moje filsy! Na początku myślałam, że będzie jakieś przynudzanie, a tu...
JEBBUMBUM
i seksy~!~!~!
A ja rzygam tęczą ; ; Bosze, moje kokoro, to takie piękne, ze fjklsdjfkklsajdk.
*Asu umarła*
I teraz widzę, że pomniałam o jednym przecinku, dammit!
Tak czy inaczej, kocham Cię za to, czekam na part drugi, chcę więcej, pisz dla mnie mocniej i głębiej i w ogóle och i ach, rozpływam się ; q ;
Asu chcieć więcej, now!
Kocham Cię c(;w;c)
Ładnie to tak kopiować "nimfomana"? : )
OdpowiedzUsuńNie no. Ale to jest błąd XD Na facetów się mówi satyr!
Anyway mixed feelings. Takie hard, a potem kawaii ; ;
Ale palą mnie feelsy wiec było dobrze :D
Dobrze Senpai, zapamiętam! XD No to się cieszę :3
Usuń