Z mocno bijącym sercem podszedł
nieco bliżej czekając aż starszy chłopak go zauważy. Ku jego rozczarowaniu nie
zamierzał zwrócić na niego uwagi. Podszedł jeszcze bliżej. Ciemnowłosy spojrzał
na niego z wyższością.
- Ty jesteś ten Dawid z 2K? -
spytał mierząc go wzrokiem.
- Owszem.
- Świetnie. Mam teraz jakieś… -
spojrzał na wyświetlacz telefonu. - Trzy godziny. Daleko masz do domu?
- Eee... Jakieś pół godziny
drogi?
- Za dużo. No trudno pójdziemy
do mnie.
Ruszył z miejsca nie zwracając
uwagi na Dawida. Blondyn lekko zaskoczony ruszył za nim nie widząc lepszej
opcji.
Ciemnowłosy szedł szybkim,
rytmicznym krokiem. Mimo, że Kuba był od niego niższy i miał mniejsze kroki,
trudno było mu się z nim zrównać. Po niecałych 10 minutach rozpoznał osiedle,
gdzie jeszcze niedawno uczęszczał na lekcje gitary. Chłopak podszedł do
najbliższej klatki i otworzył do niej drzwi.
- Wchodź. - mruknął
przepuszczając go.
Dawid skorzystał z zaproszenia i
już po chwili stał w chłodnym, ciemnym korytarzu i zaczął powoli wchodzić po
schodach. Kuba zaraz go wyprzedził, wracając do poprzedniego, szybkiego tempa.
Zrezygnowany blondyn starał się dotrzymać mu kroku, jednak dosyć szybko się
zmęczył.
- Zwolnij trochę. – poprosił.
W odpowiedzi zobaczył pogardliwy
uśmiech starszego chłopaka, który mimo wszystko go wysłuchał i znacznie
zwolnił. Na najwyższym piętrze stanęli przed ciemnobrązowymi, dębowymi drzwiami,
a niższy chłopak wyjął z kieszeni klucze, jednak te wypadły mu z ręki. Dawid
szybko się po nie pochylił, przez co wypiął w kierunku chłopaka tyłek. Całkiem
zgrabny tyłek, jak zauważył Kuba.
W końcu znaleźli się w jasnym
korytarzu, jednak blondyn nie miał czasu się porozglądać gdyż od razu został
pociągnięty w stronę pokoju starszego. Jak się okazało, ścian nie było widać z
pod licznych plakatów z zespołami, a czarne półki były zapełnione płytami. Obok
stało biurko zawalone papierami, jednak w pomieszczeniu panował wręcz idealny porządek.
Na przeciwko drzwi stało łóżko z niebieską pościelą w samochodziki. Na ten
widok Dawid uśmiechnął się, jednak powstrzymał się od komentarza.
Szatyn posadził go na krześle
przy biurku, a sobie przysunął drugie.
- No to wyciągaj podręcznik i
zaczynamy.
Blondyn nie poruszył się.
Zirytowany Kuba założył ręce na piersi.
- Nie chcesz mi chyba
powiedzieć, że na lekcje z Siekaczem nie
wziąłeś podręcznika?
- Eeee… No właśnie...
Kuba westchnął wstając. Podszedł
do jednej z półek i otworzył drzwiczki. Za nimi znajdowały się idealnie poukładane
książki o tematyce geograficznej w tym podręczniki od 1-3 klasy. Wyjął
poszukiwaną książkę po czym ponownie usiadł.
- Pokaż mi co ostatnio
robiliście. - mruknął.
Dawid wziął książkę zaczynając
ją niepewnie kartkować. W końcu zatrzymał się na końcu drugiego działu i
spojrzał niepewnie na swojego korepetytora. Ten tylko zagwizdał cicho.
- Ale was profesor ciśnie.
Daleko już jesteście, co znaczy, że mamy dużo do nadrobienia. Eh. No dobrze
może zacznijmy od tego, że powiesz mi co ci nie idzie.
- Łatwiej powiedzieć z czym sobie radzę.
- Pierwsza klasa też?
Blondyn skinął głową bez słowa. Kuba przyniósł
podręcznik do klasy pierwszej i otworzył na pierwszym temacie przysuwając się
do Dawida nieco zbyt blisko.
Blondyna przeszedł lekki
dreszcz.
"Cholera, Ariel, przecież nie jesteś
pedałem!" zbeształ się w myślach za stwierdzenie, że z bliska jest on
przystojniejszy. Potrząsnął lekko głową na ocucenie. Ze zdziwieniem
stwierdził, iż brunet patrzy na niego z mordem w oczach.
- Powtórz co powiedziałem. -
wycedził przez zaciśnięte zęby.
- Eeeeee... - zaciął się,
- Myślę, że nie mamy po co się
spotykać. Marnujesz mój cenny czas.
Kuba odsunął się od niego
znacznie, następnie wstał. Odłożył książkę z powrotem na półkę, po czym biorąc
do ręki gitarę opadł na łóżko.
Zaskoczony Dawid wpatrywał się
tępo w ścianę, musiał przetworzyć co się właśnie stało. W tym czasie drugi
chłopak zaczął cicho grać na gitarze co natychmiast zwróciło uwagę blondyna.
Nie śmiał się odezwać oczarowany wszystkimi dźwiękami wydobywanymi przez
zręczne palce szatyna. Mógłby słuchać tego cały dzień, jednak przerwał mu zirytowany
głos Kuby:
- Nie powinieneś już wyjść?
- No ale jak to marnuje twój
czas?! - zapytał oburzony. - Chyba obiecałeś mi pomóc.
- Starałem się, ale ty nawet nie
próbujesz mnie słuchać. Tu nie ma czego ratować.
Pokręcił ze zrezygnowaniem
głową.
Dawid wstał smętnie i już miał
wyjść z pokoju, gdy jego uwagę przykuła jedna z płyt. Natychmiast podszedł do
półki.
- Xentrix? - spytał zdziwiony
biorąc do ręki winyl. - Zostało ich wydane przecież tylko 100 sztuk...
- Nie dotykaj! - ciemnowłosy
podniósł się jak opatrzony. Szybko odłożył gitarę na łóżko i nawet nie wiadomo
kiedy zjawił się za Dawidem zabierając mu z rąk drogocenną płytę. Przetarł
okładkę rękawem, po czym odstawił ją na miejsce.
- Nie spodziewałem się, że
słuchasz thrash metalu.- zaczął rozmowę wyższy.
- Szczenięce czasy gimnazjum,
wtedy robiło się różne głupoty. - odburknął.
- Głupoty? Thrash jest przecież
życiem i miłością!
Szybko ucichł widząc pełne
politowania spojrzenie towarzysza. Pogładził palcami bródkę, po czym odparł
krótko:
- Thrash to kupa.
Usłyszawszy to Dawidowi
samoistnie opadła szczęka. Spodziewał się konstruktywnej krytyki ze strony
Kuby, a usłyszał jedno krótkie zdanie, które zwaliło go z nóg. Widząc jego
reakcję, ciemnowłosy chłopak uśmiechnął się.
- Kiedyś może wyrośniesz z tej
dziecinady, gdzie każdy kłóci się o zespoły. Odkąd się z tego wycofałem czuję
się szczęśliwszy. Brutal death i DSBM to jest coś.
- Taa? – w głosie blondyna można
usłyszeć było lekką, prowokującą nutkę drwiny.
- Och wybacz, zapomniałem, że
jest to zbyt ostre dla dzieci thrashu.
Dawid już miał coś odpowiedzieć,
ale zamknął usta i wyszedł z pokoju.
- Nie będę się kłócił z idiotami.
- powiedział do siebie, jednak Kuba to usłyszał i prychnął.
Zatrzasnął drzwi do swojego
pokoju. Blondyn również chciał to zrobić wychodząc, ale powstrzymał się. Cudzymi
drzwiami nie wypada.
Wybiegł na dwór i nerwowym,
szybkim krokiem skierował się do swojego domu.
"Nie będzie mnie,
deszczowiec jebany, pouczał, takiemu to nie przemówisz do rozsądku jak sie
uprze przy swoim." - myślał idąc chodnikiem. - "Chociaż może za
bardzo się oburzam? W końcu każdy może mieć swoją opinię... No ale, argh, on
jest taki uparty i do tego seksowny…" W
tym momencie przystanął. Oparł się o drzewo,
ale po chwili znowu ruszył.
"Nie jesteś pedałem, miałeś
dziewczynę. Ba! Nawet dwie. To nic, że jedna nie wiedziała, że z nią chodzisz.
Nie jesteś pedałem" mijający go ludzie mierzyli go wzrokiem, gdyż co jakiś
czas przeklinał pod nosem.
Wsiadł do pierwszego autobusu
jadącego w kierunku jego domu i zaczął się uspokajać. Teraz pojawiły się
wyrzuty sumienia, Klaudia się starała, załatwiła mu korepetytora a on wszystko
zepsuł. Chyba będzie musiał przeprosić Kubę. Wolał nie narażać się przyjaciółce,
która czasami potrafiła być naprawdę straszna.
- Wróciłem! - oznajmił wchodząc
do domu, jednak nikt mu nie odpowiedział.
Mama pewnie musiała zostać
dłużej w pracy. Nie miał jej za złe, że prawie nie było jej w domu jednak
czasem to było... Przytłaczające. Usłyszał telewizor więc wszedł do salonu gdzie
zastał swoją 8-letnią siostrę śpiącą na kanapie. Musiała zasnąć w trakcie
oglądania bajki. Wziął ją delikatnie na ręce i zaniósł z uśmiechem do jej
pokoju. Położył ją na łóżku i przykrył po czym cicho zamknął drzwi.
Zmęczony po całym dniu dosłownie
wrzucił plecak do swojego pokoju, po czym zbiegł do kuchni. Było to dość spore
pomieszczenie do połowy ścian wyłożone białymi kafelkami. Liczne szafki były
białe, jakby wyrastały ze ścian, miały czarne wykończenia. Tego samego koloru
były blaty. Skierował się w lewo do małej spiżarki. Wziął z niej jabłko a z
szafki Twix’a. Wrócił szybko do pokoju zabierając się za swoją zdobycz. Chwilę
po jedzeniu zebrał się do łazienki. Wziął szybki prysznic po czym ubrał w
spodenki i starą koszulkę. Rozczesał mokre włosy postanawiając pozwolić im
samym wyschnąć. Dotelepał się do swojego łóżka i natychmiast zasnął.
Minęło zaledwie pół godziny gdy
poczuł szarpanie za rękaw. Otworzył z wysiłkiem oczy. Ujrzał swoją siostrę z
misiem w ręku i łzami w oczach.
- Hej co się stało?- spytał
łagodnie, podnosząc się do siadu.
- Boję się - powiedziała cicho.
- Śnił ci się koszmar?
Dziewczynka bez słowa skinęła
głową.
- Zaraz coś poradzimy.
Wstał z łóżka ignorując protest
zmęczonego ciała i bolącej głowy. Wziął siostrę za rączkę po czym zaprowadził
do jej pokoju. Było to bardzo przytulne pomieszczenie. Ściany miały kolor
zieleni a podłoga była drewniana. Nad łóżkiem znajdowało się duże okno z
widokiem na miasto. Jak na pokój 8-latki, dużo miejsca zajmowały tu półki, w
tym wypełnione książkami, choć i misie się zdarzały. Obok łóżka stało biurko a
na nim najnowszy laptop, telefon i tablet. Pomógł dziewczynce ułożyć się w
łóżku po czym zgasił światło pozostawiając tylko stojącą na biurku lampkę. Sam
usiadł na podłodze przy siostrze.
- Spróbuj zasnąć, dobrze? -
odezwał się. - I nie bój się, jestem tu.
- Dziękuję. - powiedziała
dziewczynka zamykając oczka. - Dobranoc braciszku.
- Dobranoc. - odpowiedział,
jednak ona już zasnęła.
Postanowił zostać chwilę by
zasnęła na dobre, jednak nie zdążył wyjść, bo i jego dopadł twardy sen.
Około wpół do pierwszej w nocy
został obudzony przez dość mocne wibracje swojego smartfona, którego trzymał w
kieszeni spodni, niebezpiecznie blisko krocza. Szybko wyszarpał go, nie patrząc
nawet na wyświetlacz odebrał i wymamrotał półszeptem:
- Halooo?
- WJEBAĆ CI IDIOTO? JA SIĘ TU
PRODUKUJĘ, STAJĘ NA GŁOWIE ŻEBY CI KORKI ZAŁATWIĆ, A TY CO WYPRAWIASZ?! -
usłyszał w słuchawce krzyk swojej przyjaciółki. Odsunął urządzenie od ucha,
coby nie narażać się przypadkiem na ogłuchnięcie.
- Zamknij się, jest po północy.
- Młoda godzina. - prychnęła.
Dawid pokręcił głową z
zażenowaniem. Szybko wstał i wyszedł na palcach z pokoju, aby nie zbudzić
młodszej siostry, Szybko skierował się do swojego pokoju.
Było to najmniejsze
pomieszczenie w całym domu, gdyż niegdyś znajdowało się tu biuro jego ojca. Po
lewej stronie mieściło się łóżko, zaraz przy nim szafa i półki z książkami, a
przy prostopadłej ścianie tuż przy oknie znajdowało się biurko zawalone
milionami różnych notatek. Podłogi nie było widać spod sterty walających się
wszędzie ubrań, a ściany od sufitu aż do podłogi obklejone były plakatami.
Chłopak szybko zamknął za sobą
drzwi i rzucił się na łóżko.
- Sorry że tak wyszło. -
odpowiedział, tym razem jednak głośniej. - Sprowokował mnie.
- Ostrzegałam, że jest inny. -
wysyczała rudowłosa. - Jutro masz u niego ostatnią szansę. Nie spierdol tego.
Już miał coś odpowiedzieć,
jednak usłyszał tylko sygnał przerwanego połączenia. Westchnął głośno.
- Chyba nie chcę drugiej szansy…
- zrezygnowany przewrócił się na brzuch okrywając kołdrą. Plecy go bolały po
kilku godzinach spędzonych na podłodze w pokoju siostry. Jutro miał geografię,
powinien się pouczyć. Włączył muzykę żeby nie zasnąć i z cichym jękiem położył
głowę na poduszce. Nie dane było mu jednak odpocząć, bo po chwili znów
rozdzwonił się jego telefon.
- Czego? - Odezwał sie zirytowanym
głosem. Jakim prawem wszyscy mu przeszkadzają?
- Może trochę grzeczniej.
Dzwonił Kuba. Z nim to już
szczególnie nie chciał dziś rozmawiać.
- Skąd masz mój numer?
- Klaudia mi dała. - powiedział
jak gdyby nigdy nic.
- A to jędza… Nie dzwoni się o pierwszej
w nocy. - powiedział Dawid z wyrzutem
- Noc jeszcze młoda.
- Zmówiliście się czy jak? Ech
nie, nic, nie ważne. - zapewnił szybko słysząc z telefonu tylko nieporadne
"Eeeee?"
- W każdym bądź razie znaj moją
łaskę, jutro masz ostatnią szanse. O której kończysz?
Blondyn chciał prychnąć, jednak
w głowie zobaczył wściekłą minę Klaudii i jedynie zacisnął usta.
- O 14.
- Ach, to poczekasz na mnie
godzinkę.
- Tak, tak, mogę zaczekać.
- To dobrze.- odparł z wyższością - Pójdziemy do mnie, tym razem
nie zapomnij podręcznika.
- Jakże bym śmiał. -
odpowiedział z pogardą blondyn, jednak szybko się zreflektował. - Znaczy tak,
jasne, nie zapomnę.
Usłyszał po drugiej stronie
chichot i aż się w nim zagotowało.
- Do jutra. - rozłączył się.
Miał już dość jak na dzisiaj.
Był zmęczony, obolały i wkurzony. Wyłączył radio i położył się spać.
"Kolejna jedynka i tak nie
zrobi mi różnicy." pomyślał zasypiając.
Nazajutrz obudził się z
potwornym bólem głowy. Ledwo otworzył oczy a natychmiast musiał zakryć je
poduszką, gdyż wpadające przez okno promienie wschodzącego słońca oślepiły go.
Szybko jednak przypomniał sobie, że czeka go bardzo ciężki dzień.
Powoli, z lekkim ociąganiem, wstał z łóżka i
sięgnął po leżący na biurku telefon. Spojrzał na wyświetlacz i z przerażeniem
stwierdził, że jest już dziesięć po siódmej. Poszedł szybko do łazienki po
drodze zabierając ze sobą spodnie i pierwszą lepszą koszulkę. W pięć minut był
już ubrany a włosy miał rozczesane, spięte luźno w niskiego kuca.
Wypadł z pokoju jakby go coś
goniło i zajrzał do swojej siostry. Dziewczynka jeszcze spała. Zapukał we
framugę by ją obudzić.
Po chwili Nina otworzyła oczka.
Na widok Dawida uśmiechnęła się.
- Wstawaj księżniczko. -
powiedział cicho. - Zaraz musimy iść do szkoły.
- Dobrze braciszku. -
odpowiedziała przecierając oczka.
Blondyn wycofał się z jej pokoju
biorąc po drodze swój plecak. Ponownie spojrzał na telefon. Siódma dwadzieścia,
niedobrze. Bardziej zbiegł, niż zszedł, po schodach na dół do kuchni. Wyciągnął
chleb, dżem i masło orzechowe. W tempie ekspresowym posklejał kanapkę dla
siostry, przekroił na pół i spakował do niebieskiego pudełeczka z wróżkami.
Następnie zrobił dwie dla siebie. Do plecaków wrzucił jeszcze po Twixie na
później.
Gdy tylko skończył prace nad
śniadaniem pojawiła się Nina. Miała na sobie niebieską sukieneczkę z białą
wstążką w pasie, której koniec opadał na podłogę. Jej włosy były rozczochrane a
w rączce ściskała różową szczotkę.
- Braciszku… - powiedziała
patrząc na niego smutno. - Gdzie mama?
- W pracy kochanie. Pomóc ci?
Dziewczynka skinęła głową.
Chłopak usadził dziewczynkę na
jednym z krzeseł po czym wziął od niej szczotkę. Delikatnie jak tylko się dało
rozczesywał jej długie, blond włosy. Następnie zaplótł w warkocz francuski. Na
końcu gumkę obwiązał białą tasiemką i związał w kokardkę końce paska sukienki.
Następnie zaprowadził Ninę do stojącego w przedpokoju lustra.
- Może być? - spytał niepewnie.
- Jest ślicznie! Dziękuję
braciszku!
Dziewczynka przytuliła nieco zaskoczonego
Dawida.
- No dobrze, dobrze. Teraz leć
ubierać buciki.
- Okej!
Wrócił do kuchni by spakować
swoje kanapki i wziąć pudełko dla siostry. Następnie sam ubrał buty
przyglądając się jak dziewczynka pakuje śniadanie.
- Gotowa?
- Tak.
Zarzucił plecak na ramię. Wyszli
z domu po czym zamknął drzwi na klucz. Nie patrzył już na zegarek. Najpierw
musi odprowadzić siostrę, a przez to na pewno spóźni się na wf.
Mówi się trudno. I tak nie miał
zamiaru dzisiaj ćwiczyć. Miał serdecznie dość uwag wfisty na temat jego włosów,
przez które został wręcz znienawidzony przez nauczyciela. Nie obchodziło go to,
że miał całkiem dobrą kondycję i na lekcjach radził sobie świetnie. Według
niego musiał ściąć kuca, by cokolwiek znaczyć. W snach.
Za piętnaście ósma wraz z
siostrą dotarli do jej szkoły. Był to wielki, jaskrawożółty budynek z czerwonym
dachem. Wejście główne prowadziło na mały hol, wypełniony po brzegi uczniami
klas od cztery do sześć, bawiących się w różne gry czy też próbujących dopchać
się do szkolnego sklepiku, aby kupić jakieś niezdrowe jedzenie za wyproszone u
rodziców drobniaki. Dawid szybko przeprowadził siostrę przez rój starszaków,
kierując się w stronę schodów. Szybko wybiegli na 2 piętro, gdzie znajdowały
się oddziały klas młodszych. Odprowadził Ninę pod salę 32, po czym uściskał
mocno.
- Przyjdę po ciebie troszkę
później niż zwykle. - oznajmił z troską w głosie. - Będziesz musiała iść z
panią Ewą na świetlicę.
Mała wyraźnie posmutniała.
- A mama? - spytała z nadzieją w
głosie.
- Mama pra...
- Wiem, pracuje. - przerwała mu,
robiąc smutną minkę.
- Postaram się być chwilę po 16.
Przepraszam.
Wchodząc do swojej szkoły z
nieskrywanym smutkiem wspominał zawiedzone spojrzenie swojej ukochanej
siostrzyczki. Mimo wszystko miał nadzieje, że ta z czasem zrozumie, że rodzice
dla nich się tak wysilają.
Dotarł do sali gimnastycznej i
wszedł nie pukając.
- Dzień dobry, przepraszam za
spóźnienie - wyrecytował formułkę. - Mógłbym klucz do szatni?
- Tak, wisi przy drzwiach, przy
okazji odnieś do pokoju nauczycielskiego dziennik 3F.
Dawid posłusznie zabrał oba przedmioty i
skierował się w stronę szatni. Zostawił plecak po czym udał się na wyższe
piętro w celu odniesienia dziennika.
Gdy chwycił za klamkę, drzwi
gwałtownie się otworzyły a jakiś niski chłopak się z nim zderzył.
- Uważaj jak leziesz! - odparł
nieprzyjemnie biorąc go za pierwszoklasistę. Spojrzał w dół i napotkał złośliwy
uśmiech Kuby
- To tak odnosi się do swojego
nauczyciela?
- Ech, nieważne, widzimy się po
lekcjach.
Blondyn wcale nie miał zamiaru z
nim przebywać więcej, niż było konieczne. Spróbował go wyminąć, jednak ten
zastąpił mu drogę.
- Czego znowu?
- Mogę wziąć co moje? - szatyn
wskazał na, jak zauważył Dawid z zażenowaniem, jego krocze.
Spojrzał w dół i z ulgą
stwierdził, że Kuba miał na myśli dziennik.
- Tak, jasne. - wepchnął mu go w
ręce, po czym szybkim krokiem odszedł. Gdy się obrócił, zobaczył zadziorny
uśmiech szatyna i natychmiast wykonał ponowny zwrot.
- Cholera, zorientował się. -
przyśpieszył jeszcze bardziej i już po chwili wchodził na sale gimnastyczną.
Wrócił na salę przeklinając pod
nosem cholernego szatyna. Cały wf przesiedział na odganianiu od siebie myśli o
korepetytorze.
W połowie drugiego wf-u pan
Janowski poprosił go o poskładanie paletek do ping ponga od uczniów grających
przed salą gimnastyczną, gdzie znajdowały się dwa stoły. Posłusznie odebrał
gimnazjalistom paletki, po czym odniósł do kantorka.
- Hejo! - chłopak drgną nerwowo
przeżywając mały zawał serca słysząc głos Klaudii.
- Znowu się zrywasz? - spytał
chłopak opierając się o przeciwległą ścianę.
- Nie, nie dziś. Tylko wf
odpuszczę. - odpowiedziała wskazując wyładowaną kostkę i teczkę A3 leżące obok.
- Lekcje z Labdą?
- Yhym. - dziewczyna miętoliła w palcach
stokrotkę zebraną po drodze.
- Hej, wszystko gra?- spytał
zdziwiony jej zachowaniem Ariel.
- Tak. - jej głos nie brzmiał
zbyt przekonująco.
Wstała, by ukryć jakby cień
zmartwienia na swojej twarzy. Podeszła do blondyna i wsunęła mu kwiatek we
włosy.
- Nic mi nie jest.
Nie odpowiedział. Ruda wzięła
swoje rzeczy po czym pomaszerowała w stronę starego skrzydła szkoły. Była
świetna w ukrywaniu smutku, jednak tym razem. Dawid był pewny, że coś jest na
rzeczy.
Zadzwonił dzwonek. Nauczyciel wyszedł z sali
jako pierwszy i podał mu kluczyk do szatni. Ten cicho podziękował po czym
poszedł otworzyć reszcie klasy.
Dawid nawet nie zauważył kiedy
minęły pozostałe lekcje, a on sam skierował się do wyjścia ze szkoły.
Rozglądnął się po oświetlonym placu i zaciągnął się powietrzem.
- No to godzinka dla mnie. -
powiedział sam do siebie, jednak nie miał pomysłów co mógłby zrobić. Podszedł
do dębu rosnącego przed szkołą, usiadł na ławce, włożył w uszy słuchawki i
zamknął oczy.