sobota, 23 maja 2015

Pure Love: Rozdział 1

Z mocno bijącym sercem podszedł nieco bliżej czekając aż starszy chłopak go zauważy. Ku jego rozczarowaniu nie zamierzał zwrócić na niego uwagi. Podszedł jeszcze bliżej. Ciemnowłosy spojrzał na niego z wyższością.
- Ty jesteś ten Dawid z 2K? - spytał mierząc go wzrokiem.
- Owszem.
- Świetnie. Mam teraz jakieś… - spojrzał na wyświetlacz telefonu. - Trzy godziny. Daleko masz do domu?
- Eee... Jakieś pół godziny drogi?
- Za dużo. No trudno pójdziemy do mnie.
Ruszył z miejsca nie zwracając uwagi na Dawida. Blondyn lekko zaskoczony ruszył za nim nie widząc lepszej opcji.
Ciemnowłosy szedł szybkim, rytmicznym krokiem. Mimo, że Kuba był od niego niższy i miał mniejsze kroki, trudno było mu się z nim zrównać. Po niecałych 10 minutach rozpoznał osiedle, gdzie jeszcze niedawno uczęszczał na lekcje gitary. Chłopak podszedł do najbliższej klatki i otworzył do niej drzwi.
- Wchodź. - mruknął przepuszczając go.
Dawid skorzystał z zaproszenia i już po chwili stał w chłodnym, ciemnym korytarzu i zaczął powoli wchodzić po schodach. Kuba zaraz go wyprzedził, wracając do poprzedniego, szybkiego tempa. Zrezygnowany blondyn starał się dotrzymać mu kroku, jednak dosyć szybko się zmęczył.
- Zwolnij trochę. – poprosił.
W odpowiedzi zobaczył pogardliwy uśmiech starszego chłopaka, który mimo wszystko go wysłuchał i znacznie zwolnił. Na najwyższym piętrze stanęli przed ciemnobrązowymi, dębowymi drzwiami, a niższy chłopak wyjął z kieszeni klucze, jednak te wypadły mu z ręki. Dawid szybko się po nie pochylił, przez co wypiął w kierunku chłopaka tyłek. Całkiem zgrabny tyłek, jak zauważył Kuba.
W końcu znaleźli się w jasnym korytarzu, jednak blondyn nie miał czasu się porozglądać gdyż od razu został pociągnięty w stronę pokoju starszego. Jak się okazało, ścian nie było widać z pod licznych plakatów z zespołami, a czarne półki były zapełnione płytami. Obok stało biurko zawalone papierami, jednak w pomieszczeniu panował wręcz idealny porządek. Na przeciwko drzwi stało łóżko z niebieską pościelą w samochodziki. Na ten widok Dawid uśmiechnął się, jednak powstrzymał się od komentarza.
Szatyn posadził go na krześle przy biurku, a sobie przysunął drugie.
- No to wyciągaj podręcznik i zaczynamy.
Blondyn nie poruszył się. Zirytowany Kuba założył ręce na piersi.
- Nie chcesz mi chyba powiedzieć, że na lekcje z  Siekaczem nie wziąłeś podręcznika?
- Eeee…  No właśnie...
Kuba westchnął wstając. Podszedł do jednej z półek i otworzył drzwiczki. Za nimi znajdowały się idealnie poukładane książki o tematyce geograficznej w tym podręczniki od 1-3 klasy. Wyjął poszukiwaną książkę po czym ponownie usiadł.
- Pokaż mi co ostatnio robiliście. - mruknął.
Dawid wziął książkę zaczynając ją niepewnie kartkować. W końcu zatrzymał się na końcu drugiego działu i spojrzał niepewnie na swojego korepetytora. Ten tylko zagwizdał cicho.
- Ale was profesor ciśnie. Daleko już jesteście, co znaczy, że mamy dużo do nadrobienia. Eh. No dobrze może zacznijmy od tego, że powiesz mi co ci nie idzie.
-  Łatwiej powiedzieć z czym sobie radzę.
- Pierwsza​ klasa też?
 Blondyn skinął głową bez słowa. Kuba przyniósł podręcznik do klasy pierwszej i otworzył na pierwszym temacie przysuwając się do Dawida nieco zbyt blisko.
Blondyna przeszedł lekki dreszcz.
 "Cholera, Ariel, przecież nie jesteś pedałem!" zbeształ się w myślach za stwierdzenie, że z bliska jest on przystojniejszy.​ Potrząsnął lekko głową na ocucenie. Ze zdziwieniem stwierdził, iż brunet patrzy na niego z mordem w oczach.
- Powtórz co powiedziałem. - wycedził przez zaciśnięte zęby.
- Eeeeee... - zaciął się,
- Myślę, że nie mamy po co się spotykać. Marnujesz mój cenny czas.
Kuba odsunął się od niego znacznie, następnie wstał. Odłożył książkę z powrotem na półkę, po czym biorąc do ręki gitarę opadł na łóżko.
Zaskoczony Dawid wpatrywał się tępo w ścianę, musiał przetworzyć co się właśnie stało. W tym czasie drugi chłopak zaczął cicho grać na gitarze co natychmiast zwróciło uwagę blondyna. Nie śmiał się odezwać oczarowany wszystkimi dźwiękami wydobywanymi przez zręczne palce szatyna. Mógłby słuchać tego cały dzień, jednak przerwał mu zirytowany głos Kuby:
- Nie powinieneś już wyjść?
- No ale jak to marnuje twój czas?! - zapytał oburzony. - Chyba obiecałeś mi pomóc.
- Starałem się, ale ty nawet nie próbujesz mnie słuchać. Tu nie ma czego ratować.
Pokręcił ze zrezygnowaniem głową.
Dawid wstał smętnie i już miał wyjść z pokoju, gdy jego uwagę przykuła jedna z płyt. Natychmiast podszedł do półki.
- Xentrix? - spytał zdziwiony biorąc do ręki winyl. - Zostało ich wydane przecież tylko 100 sztuk...
- Nie dotykaj! - ciemnowłosy podniósł się jak opatrzony. Szybko odłożył gitarę na łóżko i nawet nie wiadomo kiedy zjawił się za Dawidem zabierając mu z rąk drogocenną płytę. Przetarł okładkę rękawem, po czym odstawił ją na miejsce.
- Nie spodziewałem się, że słuchasz thrash metalu.- zaczął rozmowę wyższy.
- Szczenięce czasy gimnazjum, wtedy robiło się różne głupoty. - odburknął.
- Głupoty? Thrash jest przecież życiem i miłością!
Szybko ucichł widząc pełne politowania spojrzenie towarzysza. Pogładził palcami bródkę, po czym odparł krótko:
- Thrash to kupa.
Usłyszawszy to Dawidowi samoistnie opadła szczęka. Spodziewał się konstruktywnej krytyki ze strony Kuby, a usłyszał jedno krótkie zdanie, które zwaliło go z nóg. Widząc jego reakcję, ciemnowłosy chłopak uśmiechnął się.
- Kiedyś może wyrośniesz z tej dziecinady, gdzie każdy kłóci się o zespoły. Odkąd się z tego wycofałem czuję się szczęśliwszy. Brutal death i DSBM to jest coś.
- Taa? – w głosie blondyna można usłyszeć było lekką, prowokującą nutkę drwiny.
- Och wybacz, zapomniałem, że jest to zbyt ostre dla dzieci thrashu.
Dawid już miał coś odpowiedzieć, ale zamknął usta i wyszedł z pokoju.
- Nie będę się kłócił z idiotami. - powiedział do siebie, jednak Kuba to usłyszał i prychnął.
Zatrzasnął drzwi do swojego pokoju. Blondyn również chciał to zrobić wychodząc, ale powstrzymał się. Cudzymi drzwiami nie wypada.

Wybiegł na dwór i nerwowym, szybkim krokiem skierował się do swojego domu.
"Nie będzie mnie, deszczowiec jebany, pouczał, takiemu to nie przemówisz do rozsądku jak sie uprze przy swoim." - myślał idąc chodnikiem. - "Chociaż może za bardzo się oburzam? W końcu każdy może mieć swoją opinię... No ale, argh, on jest taki uparty i do tego seksowny…" W
 tym momencie przystanął. Oparł się o drzewo, ale po chwili znowu ruszył.
"Nie jesteś pedałem, miałeś dziewczynę. Ba! Nawet dwie. To nic, że jedna nie wiedziała, że z nią chodzisz. Nie jesteś pedałem" mijający go ludzie mierzyli go wzrokiem, gdyż co jakiś czas przeklinał pod nosem.
Wsiadł do pierwszego autobusu jadącego w kierunku jego domu i zaczął się uspokajać. Teraz pojawiły się wyrzuty sumienia, Klaudia się starała, załatwiła mu korepetytora a on wszystko zepsuł. Chyba będzie musiał przeprosić Kubę. Wolał nie narażać się przyjaciółce, która czasami potrafiła być naprawdę straszna.
- Wróciłem! - oznajmił wchodząc do domu, jednak nikt mu nie odpowiedział.
Mama pewnie musiała zostać dłużej w pracy. Nie miał jej za złe, że prawie nie było jej w domu jednak czasem to było... Przytłaczające. Usłyszał telewizor więc wszedł do salonu gdzie zastał swoją 8-letnią siostrę śpiącą na kanapie. Musiała zasnąć w trakcie oglądania bajki. Wziął ją delikatnie na ręce i zaniósł z uśmiechem do jej pokoju. Położył ją na łóżku i przykrył po czym cicho zamknął drzwi.
Zmęczony po całym dniu dosłownie wrzucił plecak do swojego pokoju, po czym zbiegł do kuchni. Było to dość spore pomieszczenie do połowy ścian wyłożone białymi kafelkami. Liczne szafki były białe, jakby wyrastały ze ścian, miały czarne wykończenia. Tego samego koloru były blaty. Skierował się w lewo do małej spiżarki. Wziął z niej jabłko a z szafki Twix’a. Wrócił szybko do pokoju zabierając się za swoją zdobycz. Chwilę po jedzeniu zebrał się do łazienki. Wziął szybki prysznic po czym ubrał w spodenki i starą koszulkę. Rozczesał mokre włosy postanawiając pozwolić im samym wyschnąć. Dotelepał się do swojego łóżka i natychmiast zasnął.
Minęło zaledwie pół godziny gdy poczuł szarpanie za rękaw. Otworzył z wysiłkiem oczy. Ujrzał swoją siostrę z misiem w ręku i łzami w oczach.
- Hej co się stało?- spytał łagodnie, podnosząc się do siadu.
- Boję się - powiedziała cicho.
- Śnił ci się koszmar?
Dziewczynka bez słowa skinęła głową.
- Zaraz coś poradzimy.
Wstał z łóżka ignorując protest zmęczonego ciała i bolącej głowy. Wziął siostrę za rączkę po czym zaprowadził do jej pokoju. Było to bardzo przytulne pomieszczenie. Ściany miały kolor zieleni a podłoga była drewniana. Nad łóżkiem znajdowało się duże okno z widokiem na miasto. Jak na pokój 8-latki, dużo miejsca zajmowały tu półki, w tym wypełnione książkami, choć i misie się zdarzały. Obok łóżka stało biurko a na nim najnowszy laptop, telefon i tablet. Pomógł dziewczynce ułożyć się w łóżku po czym zgasił światło pozostawiając tylko stojącą na biurku lampkę. Sam usiadł na podłodze przy siostrze.
- Spróbuj zasnąć, dobrze? - odezwał się. - I nie bój się, jestem tu.
- Dziękuję. - powiedziała dziewczynka zamykając oczka. - Dobranoc braciszku.
- Dobranoc. - odpowiedział, jednak ona już zasnęła.
Postanowił zostać chwilę by zasnęła na dobre, jednak nie zdążył wyjść, bo i jego dopadł twardy sen.
Około wpół do pierwszej w nocy został obudzony przez dość mocne wibracje swojego smartfona, którego trzymał w kieszeni spodni, niebezpiecznie blisko krocza. Szybko wyszarpał go, nie patrząc nawet na wyświetlacz odebrał i wymamrotał półszeptem:
- Halooo?
- WJEBAĆ CI IDIOTO? JA SIĘ TU PRODUKUJĘ, STAJĘ NA GŁOWIE ŻEBY CI KORKI ZAŁATWIĆ, A TY CO WYPRAWIASZ?! - usłyszał w słuchawce krzyk swojej przyjaciółki. Odsunął urządzenie od ucha, coby nie narażać się przypadkiem na ogłuchnięcie.
- Zamknij się, jest po północy.
- Młoda godzina. - prychnęła.
Dawid pokręcił głową z zażenowaniem. Szybko wstał i wyszedł na palcach z pokoju, aby nie zbudzić młodszej siostry, Szybko skierował się do swojego pokoju.
Było to najmniejsze pomieszczenie w całym domu, gdyż niegdyś znajdowało się tu biuro jego ojca. Po lewej stronie mieściło się łóżko, zaraz przy nim szafa i półki z książkami, a przy prostopadłej ścianie tuż przy oknie znajdowało się biurko zawalone milionami różnych notatek. Podłogi nie było widać spod sterty walających się wszędzie ubrań, a ściany od sufitu aż do podłogi obklejone były plakatami.
Chłopak szybko zamknął za sobą drzwi i rzucił się na łóżko.
- Sorry że tak wyszło. - odpowiedział, tym razem jednak głośniej. - Sprowokował mnie.
- Ostrzegałam, że jest inny. - wysyczała rudowłosa. - Jutro masz u niego ostatnią szansę. Nie spierdol tego.
Już miał coś odpowiedzieć, jednak usłyszał tylko sygnał przerwanego połączenia. Westchnął głośno.
- Chyba nie chcę drugiej szansy… - zrezygnowany przewrócił się na brzuch okrywając kołdrą. Plecy go bolały po kilku godzinach spędzonych na podłodze w pokoju siostry. Jutro miał geografię, powinien się pouczyć. Włączył muzykę żeby nie zasnąć i z cichym jękiem położył głowę na poduszce. Nie dane było mu jednak odpocząć, bo po chwili znów rozdzwonił się jego telefon.
- Czego? - Odezwał sie zirytowanym głosem. Jakim prawem wszyscy mu przeszkadzają?
- Może trochę grzeczniej.
Dzwonił Kuba. Z nim to już szczególnie nie chciał dziś rozmawiać.
- Skąd masz mój numer?
- Klaudia mi dała. - powiedział jak gdyby nigdy nic.
- A to jędza… Nie dzwoni się o pierwszej w nocy. - powiedział Dawid z wyrzutem
- Noc jeszcze młoda.
- Zmówiliście się czy jak? Ech nie, nic, nie ważne. - zapewnił szybko słysząc z telefonu tylko nieporadne "Eeeee?"
- W każdym bądź razie znaj moją łaskę, jutro masz ostatnią szanse. O której kończysz?
Blondyn chciał prychnąć, jednak w głowie zobaczył wściekłą minę Klaudii i jedynie zacisnął usta.
- O 14.
- Ach, to poczekasz na mnie godzinkę.
- Tak, tak, mogę zaczekać.
- To dobrze.- odparł  z wyższością - Pójdziemy do mnie, tym razem nie zapomnij podręcznika.
- Jakże bym śmiał. - odpowiedział z pogardą blondyn, jednak szybko się zreflektował. - Znaczy tak, jasne, nie zapomnę.
Usłyszał po drugiej stronie chichot i aż się w nim zagotowało.
- Do jutra. - rozłączył się.
Miał już dość jak na dzisiaj. Był zmęczony, obolały i wkurzony. Wyłączył radio i położył się spać.
"Kolejna jedynka i tak nie zrobi mi różnicy." pomyślał zasypiając.

Nazajutrz obudził się z potwornym bólem głowy. Ledwo otworzył oczy a natychmiast musiał zakryć je poduszką, gdyż wpadające przez okno promienie wschodzącego słońca oślepiły go. Szybko jednak przypomniał sobie, że czeka go bardzo ciężki dzień.
 Powoli, z lekkim ociąganiem, wstał z łóżka i sięgnął po leżący na biurku telefon. Spojrzał na wyświetlacz i z przerażeniem stwierdził, że jest już dziesięć po siódmej. Poszedł szybko do łazienki po drodze zabierając ze sobą spodnie i pierwszą lepszą koszulkę. W pięć minut był już ubrany a włosy miał rozczesane, spięte luźno w niskiego kuca.
Wypadł z pokoju jakby go coś goniło i zajrzał do swojej siostry. Dziewczynka jeszcze spała. Zapukał we framugę by ją obudzić.
Po chwili Nina otworzyła oczka. Na widok Dawida uśmiechnęła się.
- Wstawaj księżniczko. - powiedział cicho. - Zaraz musimy iść do szkoły.
- Dobrze braciszku. - odpowiedziała przecierając oczka.
Blondyn wycofał się z jej pokoju biorąc po drodze swój plecak. Ponownie spojrzał na telefon. Siódma dwadzieścia, niedobrze. Bardziej zbiegł, niż zszedł, po schodach na dół do kuchni. Wyciągnął chleb, dżem i masło orzechowe. W tempie ekspresowym posklejał kanapkę dla siostry, przekroił na pół i spakował do niebieskiego pudełeczka z wróżkami. Następnie zrobił dwie dla siebie. Do plecaków wrzucił jeszcze po Twixie na później.
Gdy tylko skończył prace nad śniadaniem pojawiła się Nina. Miała na sobie niebieską sukieneczkę z białą wstążką w pasie, której koniec opadał na podłogę. Jej włosy były rozczochrane a w rączce ściskała różową szczotkę.
- Braciszku… - powiedziała patrząc na niego smutno. - Gdzie mama?
- W pracy kochanie. Pomóc ci?
Dziewczynka skinęła głową.
Chłopak usadził dziewczynkę na jednym z krzeseł po czym wziął od niej szczotkę. Delikatnie jak tylko się dało rozczesywał jej długie, blond włosy. Następnie zaplótł w warkocz francuski. Na końcu gumkę obwiązał białą tasiemką i związał w kokardkę końce paska sukienki. Następnie zaprowadził Ninę do stojącego w przedpokoju lustra.
- Może być? - spytał niepewnie.
- Jest​ ślicznie! Dziękuję braciszku!
 Dziewczynka przytuliła nieco zaskoczonego Dawida.
- No dobrze, dobrze. Teraz leć ubierać buciki.
- Okej!​
Wrócił do kuchni by spakować swoje kanapki i wziąć pudełko dla siostry. Następnie sam ubrał buty przyglądając się jak dziewczynka pakuje śniadanie.
- Gotowa?
- Tak. ​
Zarzucił plecak na ramię. Wyszli z domu po czym zamknął drzwi na klucz. Nie patrzył już na zegarek. Najpierw musi odprowadzić siostrę, a przez to na pewno spóźni się na wf.
Mówi się trudno. I tak nie miał zamiaru dzisiaj ćwiczyć. Miał serdecznie dość uwag wfisty na temat jego włosów, przez które został wręcz znienawidzony przez nauczyciela. Nie obchodziło go to, że miał całkiem dobrą kondycję i na lekcjach radził sobie świetnie. Według niego musiał ściąć kuca, by cokolwiek znaczyć. W snach.
Za piętnaście ósma wraz z siostrą dotarli do jej szkoły. Był to wielki, jaskrawożółty budynek z czerwonym dachem. Wejście główne prowadziło na mały hol, wypełniony po brzegi uczniami klas od cztery do sześć, bawiących się w różne gry czy też próbujących dopchać się do szkolnego sklepiku, aby kupić jakieś niezdrowe jedzenie za wyproszone u rodziców drobniaki. Dawid szybko przeprowadził siostrę przez rój starszaków, kierując się w stronę schodów. Szybko wybiegli na 2 piętro, gdzie znajdowały się oddziały klas młodszych. Odprowadził Ninę pod salę 32, po czym uściskał mocno.
- Przyjdę po ciebie troszkę później niż zwykle. - oznajmił z troską w głosie. - Będziesz musiała iść z panią Ewą na świetlicę.
Mała wyraźnie posmutniała.
- A mama? - spytała z nadzieją w głosie.
- Mama pra...
- Wiem, pracuje. - przerwała mu, robiąc smutną minkę.
- Postaram się być chwilę po 16. Przepraszam.
Wchodząc do swojej szkoły z nieskrywanym smutkiem wspominał zawiedzone spojrzenie swojej ukochanej siostrzyczki. Mimo wszystko miał nadzieje, że ta z czasem zrozumie, że rodzice dla nich się tak wysilają.
Dotarł do sali gimnastycznej i wszedł nie pukając.
- Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie - wyrecytował formułkę. - Mógłbym klucz do szatni?
- Tak, wisi przy drzwiach, przy okazji odnieś do pokoju nauczycielskiego​ dziennik 3F.
 Dawid posłusznie zabrał oba przedmioty i skierował się w stronę szatni. Zostawił plecak po czym udał się na wyższe piętro w celu odniesienia dziennika.
Gdy chwycił za klamkę, drzwi gwałtownie się otworzyły a jakiś niski chłopak się z nim zderzył.
- Uważaj jak leziesz! - odparł nieprzyjemnie biorąc go za pierwszoklasistę. Spojrzał w dół i napotkał złośliwy uśmiech Kuby
- To tak odnosi się do swojego nauczyciela?
- Ech, nieważne, widzimy się po lekcjach.
Blondyn wcale nie miał zamiaru z nim przebywać więcej, niż było konieczne. Spróbował go wyminąć, jednak ten zastąpił mu drogę.
- Czego znowu?
- Mogę wziąć co moje? - szatyn wskazał na, jak zauważył Dawid z zażenowaniem, jego krocze.
Spojrzał w dół i z ulgą stwierdził, że Kuba miał na myśli dziennik.
- Tak, jasne. - wepchnął mu go w ręce, po czym szybkim krokiem odszedł. Gdy się obrócił, zobaczył zadziorny uśmiech szatyna i natychmiast wykonał ponowny zwrot.
- Cholera, zorientował się. - przyśpieszył jeszcze bardziej i już po chwili wchodził na sale gimnastyczną.
Wrócił na salę przeklinając pod nosem cholernego szatyna. Cały wf przesiedział na odganianiu od siebie myśli o korepetytorze.
W połowie drugiego wf-u pan Janowski poprosił go o poskładanie paletek do ping ponga od uczniów grających przed salą gimnastyczną, gdzie znajdowały się dwa stoły. Posłusznie odebrał gimnazjalistom paletki, po czym odniósł do kantorka.
- Hejo! - chłopak drgną nerwowo przeżywając mały zawał serca słysząc głos Klaudii.
- Znowu się zrywasz? - spytał chłopak opierając się o przeciwległą ścianę.
- Nie, nie dziś. Tylko wf odpuszczę. - odpowiedziała wskazując wyładowaną kostkę i teczkę A3 leżące obok.
- Lekcje z Labdą?
 - Yhym. - dziewczyna miętoliła w palcach stokrotkę zebraną po drodze.
- Hej, wszystko gra?- spytał zdziwiony jej zachowaniem Ariel.
- Tak. - jej głos nie brzmiał zbyt przekonująco.
Wstała, by ukryć jakby cień zmartwienia na swojej twarzy. Podeszła do blondyna i wsunęła mu kwiatek we włosy.
- Nic mi nie jest.
Nie odpowiedział. Ruda wzięła swoje rzeczy po czym pomaszerowała w stronę starego skrzydła szkoły. Była świetna w ukrywaniu smutku, jednak tym razem. Dawid był pewny, że coś jest na rzeczy.
 Zadzwonił dzwonek. Nauczyciel wyszedł z sali jako pierwszy i podał mu kluczyk do szatni. Ten cicho podziękował po czym poszedł otworzyć reszcie klasy.
Dawid nawet nie zauważył kiedy minęły pozostałe lekcje, a on sam skierował się do wyjścia ze szkoły. Rozglądnął się po oświetlonym placu i zaciągnął się powietrzem.

- No to godzinka dla mnie. - powiedział sam do siebie, jednak nie miał pomysłów co mógłby zrobić. Podszedł do dębu rosnącego przed szkołą, usiadł na ławce, włożył w uszy słuchawki i zamknął oczy.