***
Początek tego roku szkolnego nie był dla
Dawida tak obiecujący, jak planował to w wakacje. Już na drugiej lekcji
geografii został wezwany do odpowiedzi.
- Nie załamuj mnie, Leśniak. Miałeś do
nauki jedną lekcję. Siadaj, pała. - wycedził profesor Siekacz, stawiając w jego
zeszycie ogromną, czerwoną jedynkę.
Chłopak zacisnął usta w cienką linię i
wrócił do ławki. Odgarnął kosmyk długich, niesfornych blond włosów za ucho,
odwracając głowę w stronę okna. Ta klasa była dla nim jednym wielkim
nieporozumieniem. Przeklinał siebie w myślach za to, że wybrał profil, gdzie
rozszerzona była geografia tylko ze względu na wizję pewnej, dobrze płatnej
pracy w przyszłości.
Jako iż w gimnazjum ten przedmiot szedł mu
całkiem nieźle myślał, że sobie poradzi, jednak pan Siekacz przy każdej okazji
uświadamiał go, że tak nie jest. Od jakiegoś czasu myślał o korepetycjach, ale
nie chciał prosić o nie nauczyciela.
Zamyślony wpatrywał się w okno, gdy coś
przykuło jego uwagę. Pod drzewem stał uczeń z czarnym papierosem w ustach i
długim, ciemnym kucykiem opadającym mu luźno na plecy. Jak dla niego całkiem
przystojny. W tym momencie szatyn odwrócił się w jego kierunku i Dawid zobaczył
jego stalowoszare oczy.
- Leśniak! Skoro masz czas spoglądać w
okno to z pewnością wiesz o czym przed chwilą mówiłem. - Z zamyślenia wyrwał go
głos znienawidzonego nauczyciela. Tak, ten rok z pewnością dobry nie będzie.
Blondyn nerwowo rozejrzał się po klasie,
szukając jakiejkolwiek pomocy ze strony rówieśników. Ta jednak nie nastąpiła.
Został zalany falą spojrzeń pełnych rozbawienia, politowania i pogardy.
- Ew... - bąknął spuszczając wzrok do
książki, która była jego ostatnią deską ratunku. - Mówił pan o rodzajach
skał występujących w Polsce.
- Leśniak... - wysapał poirytowany
mężczyzna. - Dostajesz jedynkę za pracę na lekcji. Był to temat omawiany na
geografii w klasie p i e r w s z e j.
- Stary, wziąłeś złą książkę. - usłyszał
szept siedzącego przed nim Konrada, który od jakiegoś czasu obserwował go przez
ramię.
Miał rację. Z pośpiechu zabrał ze sobą
zeszłoroczny podręcznik, zamiast aktualnego.
- Dzięki, że dopiero teraz mnie o tym powiadomiłeś. - warknął, po
czym zaczął się jakby nigdy nic pakował. Z nonszalancją wstał, przerzucił plecak
przez ramię i nie zważając na nauczyciela wyszedł z sali, kierując się do
budynku gimnazjum, gdzie czekała go kolejna lekcja. Będąc na dziedzińcu
rozejrzał się jeszcze, jednak po widzianym wcześniej chłopaku nie było śladu.
Na schodach w drugim budynku zastał wysoką
dziewczynę, która plotła wianek z bukietu stokrotek leżącego na zgniłozielonej
torbie z naszytymi naszywkami punkowych zespołów. Miała długie, kręcone rude
włosy, które opadały jej na twarz, a ubrana była w za dużą koszulkę z Nirvaną,
legginy i buty na 7 centymetrowych platformach.
Na dźwięk jego kroków podniosła wzrok znad robótki.
- Dawid? Nie powinieneś być na geografii?
- spytała zdziwiona, poprawiając palcem przyciemniane lenonki które zsunęły jej
się z nosa.
- A ty? - odpowiedział trochę arogancko,
rzucając plecak obok przyjaciółki. Po chwili jednak trochę ochłonął
- Siekacz mnie wkurwił. - mruknął
opierając się o ścianę. - Dwie pały w ciągu 10 minut.
- Niedobrze... - mruknęła wracając do
pracy nad swoim wiankiem.
- Niedobrze? Tylko tyle masz do
powiedzenia?!
Rudowłosa przed dłuższą chwilę nie
odpowiedziała, próbując dobrać odpowiednie słowa tak, aby jej przyjaciel nie
poczuł się urażony. Po około 5 minutach wstała i położyła skończony wianek na
jego rozczochraną czuprynę.
- Nie. Po prostu się o ciebie martwię
Ariś. - specjalnie użyła zdrobnienia jego gimnazjalnej ksywki - Ariel. Odkąd
poszli do liceum była ostatnią osobą która tak się do niego zwracała. - Nie
radzisz sobie. Rok temu cudem przeszedłeś.
- To nie moja wina, tylko tego idioty. Nie
umie tłumaczyć. - żachnął się poprawiając fryzurę. Włosy za pas były dość
kłopotliwe w utrzymaniu.
- Twoja też. Potrzebujesz korepetycji. -
dziewczyna skrzyżowała ręce. - I żadnego ale. Nawet wiem, kto mógłby ci ich
udzielić.
- Taa? Kto niby?
- Kuba. Kuba Felga z 3F.
- Że kto kurwa?
- Zeszłoroczny finalista kuratoryjnego
konkursu geograficznego i oczko w głowie naszego wychowawcy. Nie znasz go, gdyż
nie przepada za atencją. Ma lekcje indywidualne.
- I jak, twoim zdaniem. miałbym go przekonać
by dał mi lekcje?
- Może
wcale nie będziesz musiał. - dziewczyna uśmiechnęła się zagadkowo.
- Co masz na myśli?
- Nic. Muszę już iść, do zobaczenia
później - pomachała mu dwoma palcami po czym odeszła. Dawid stał kilka chwil
zastanawiając się nad jej słowami.
Ze
zrezygnowaniem spojrzał na zegarek. Do
następnej lekcji zostało jeszcze pół godziny. Bezwładnie opadł na
pobliski stopień, zamknął oczy i oddał się wspomnieniu wpatrzonych w niego
szarych tęczówek.
Gdy usłyszał dzwonek wstał niechętnie i
udał sie na następną lekcję. Na jego nieszczęście był to francuski co
oznaczało, że spotka się z kolejnym znienawidzonym nauczycielem.
Pani Pączek wtoczyła się do klasy, wszyscy
jak na zawołanie ucichli i wstali. Ta kobieta uchodziła w szkole za istnego
potwora i budziła strach nawet u największych twardzieli. Z rozmachem odsunęła
krzesło i usiadła. Rozbrzmiało głośne westchnięcie, wszyscy wiedzieli co się
szykuje.
- Mam dość tych gimnazjalistów…
Podparła głowę tłustymi rękoma zaczynając
masować sobie skronie. Kilka uczennic spojrzało z odrazą na jej niestarannie
wykonany makijaż, który wręcz spływał jej po twarzy.
- Wyobrażacie sobie, że ta rozpieszczona
Ogórkówna wyjęła mi na lekcji telefon i jeszcze bezczelnie kłóci się, że nie
odda. - kontynuowała po chwili zaczynając grzebać w swojej wielkiej, czarnej
torebce. - Idźcie ktoś po dziennik.
Wyjęła notatnik, położyła na stole po czym
odłożyła torbę na podłogę. Jedna z uczennic, śliczna, niziutka szatynka wstała
z miejsca i wyszła z sali na poszukiwanie dziennika.
- Jestem po prostu zdumiona. Jeszcze ta
Szarczykówna mi pyskowała, że zaległej kartkówki nie napisze, bo nie wiedziała.
Idealna Wielka Trójca razem z Kosmykówną. Muszę zadzwonić do jej matki bo znowu
do szkoły nie chodzi.
Klasa słuchała jej co lekcyjnych wywodów w
duchu współczując biednym gimnazjalistom a w szczególności "Wielkiej
Trójcy" na którą kobieta się uwzięła. Ariel oparł twarz na dłoni i wyjrzał
przez okno. Z sali14g rozciągał się widok na pustą ścianę przeciwległego
budynku sali gimnastycznej i parking dla nauczycieli. Spojrzał na miejsce pod
ogrodzeniem gdzie uczniowie zwykli pozostawiać swoje rowery i o mało nie
zachłysnął się powietrzem. Ten sam chłopak którego wcześniej widział pod
drzewem, właśnie odpinał jasnoczerwony rower. Gdzieś w myślach pojawiło mu się
porównanie do rusałki. Brunet wskoczył na rower i odjechał znikając mu z pola
widzenia.
-
Ej. - usłyszał cichy szept siedzącej obok koleżanki. Potrząsnął głową i
spojrzał na zdenerwowaną nauczycielkę. W klasie trwała cisza, wszyscy patrzyli się
na niego.
- Dawid,
powtórz co powiedziałam.- wstała.
Chłopak skrzywił się lekko.
- Nie wiem pani profesor.
- Cudownie. Jeszcze wy. Ja dla was
wszystko robię by wam było jak najlepiej a wy co? Może ja też będę mieć tak
wszystko gdzieś jak wy? Żeby brzydko nie powiedzieć. - wzięła długopis i
wpisała szybko niedostateczny. - Idź poszukać Ani.
Blondyn ze zrezygnowaniem wstał, idąc na
poszukiwanie zaginionej koleżanki.
Pozostałe lekcje minęły równie
nieprzyjemne jak dwie pierwsze. Mimo, ze nie zlapal juz żadnej złej oceny miał
żal o to, ze Klaudia zostawiła go na pastwę losu, nie przychodząc na pozostałe
lekcje. Gdy zadzwonił ostatni dzwonek jako pierwszy wypełznął z klasy mając
nadzieje, ze ten dzień skończy sie równie szybko co się zaczął. Jego zdziwienie
nie miało końca gdy w drzwiach wejściowych wpadł właśnie na swoją przyjaciółkę.
- Gdzież ty była?! - ofuknął ja, ta jednak
uciszyła go machnięciem ręki.
- Wyjaśnię ci po drodze. Teraz chodź, nie
chcę żeby Labda mnie widziała.
- To ta od artystycznych? - spytał juz
półszeptem, posłusznie idąc za rudowłosa.
Ku jego zdziwieniu zamiast tradycyjnie w stronę rynku, skierowała się na
planty.
- Taak. Nie było mnie bo kończyłam
edytować te sesje zdjęciowa dla niej. Teraz musze ja wywołać.
Klaudia miała talent do fotografii, co nie
umknęło uważnemu oku plastyczki. Juz od gimnazjum pomagała jej rozwijać pasje,
dzięki czemu rudowłosa miała na koncie kilkanaście nagród w ogólnopolskich
konkursach fotograficznych.
- Och. - mruknął pod nosem blondyn. - Wiec
rozumiem, ze ciągniesz mnie do najbliższego fotografa, bo nie masz jak tego
zrobił?
- Mylisz się. - zatrzymała sie na środku
drogi odwracając sie do niego przodem. - Załatwiłam ci korki.
- Ze co proszę? - Dawid stanął jak wryty.
Nie wiedział, ze Klaudia się do tego posunie.
- Ten uroczy gentleman stojący pod tamtym
dębem sie tobą zaopiekuje. - mówiąc to zachichotała dwuznacznie i wskazała na
potężne drzewo na środku parku.
Dawid spojrzał w kierunku, który
pokazywała mu przyjaciółka i aż zachłysnął się powietrzem. O drzewo
nonszalancko opierał się chłopak, którego miał okazje już dwukrotnie tego dnia
zauważyć. Z lekkim zawstydzeniem stwierdził, że w świetle zachodzącego słońca
wyglądał jeszcze piękniej niż rano. Obrócił się w strony przyjaciółki aby
odwołała jego korepetycje jednak ta zdążyła się ulotnić.
- Ech, raz kozie śmierć - powiedział cicho
i ruszył w kierunku swojego nowego nauczyciela.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz