sobota, 23 maja 2015

Pure Love: Rozdział 1

Z mocno bijącym sercem podszedł nieco bliżej czekając aż starszy chłopak go zauważy. Ku jego rozczarowaniu nie zamierzał zwrócić na niego uwagi. Podszedł jeszcze bliżej. Ciemnowłosy spojrzał na niego z wyższością.
- Ty jesteś ten Dawid z 2K? - spytał mierząc go wzrokiem.
- Owszem.
- Świetnie. Mam teraz jakieś… - spojrzał na wyświetlacz telefonu. - Trzy godziny. Daleko masz do domu?
- Eee... Jakieś pół godziny drogi?
- Za dużo. No trudno pójdziemy do mnie.
Ruszył z miejsca nie zwracając uwagi na Dawida. Blondyn lekko zaskoczony ruszył za nim nie widząc lepszej opcji.
Ciemnowłosy szedł szybkim, rytmicznym krokiem. Mimo, że Kuba był od niego niższy i miał mniejsze kroki, trudno było mu się z nim zrównać. Po niecałych 10 minutach rozpoznał osiedle, gdzie jeszcze niedawno uczęszczał na lekcje gitary. Chłopak podszedł do najbliższej klatki i otworzył do niej drzwi.
- Wchodź. - mruknął przepuszczając go.
Dawid skorzystał z zaproszenia i już po chwili stał w chłodnym, ciemnym korytarzu i zaczął powoli wchodzić po schodach. Kuba zaraz go wyprzedził, wracając do poprzedniego, szybkiego tempa. Zrezygnowany blondyn starał się dotrzymać mu kroku, jednak dosyć szybko się zmęczył.
- Zwolnij trochę. – poprosił.
W odpowiedzi zobaczył pogardliwy uśmiech starszego chłopaka, który mimo wszystko go wysłuchał i znacznie zwolnił. Na najwyższym piętrze stanęli przed ciemnobrązowymi, dębowymi drzwiami, a niższy chłopak wyjął z kieszeni klucze, jednak te wypadły mu z ręki. Dawid szybko się po nie pochylił, przez co wypiął w kierunku chłopaka tyłek. Całkiem zgrabny tyłek, jak zauważył Kuba.
W końcu znaleźli się w jasnym korytarzu, jednak blondyn nie miał czasu się porozglądać gdyż od razu został pociągnięty w stronę pokoju starszego. Jak się okazało, ścian nie było widać z pod licznych plakatów z zespołami, a czarne półki były zapełnione płytami. Obok stało biurko zawalone papierami, jednak w pomieszczeniu panował wręcz idealny porządek. Na przeciwko drzwi stało łóżko z niebieską pościelą w samochodziki. Na ten widok Dawid uśmiechnął się, jednak powstrzymał się od komentarza.
Szatyn posadził go na krześle przy biurku, a sobie przysunął drugie.
- No to wyciągaj podręcznik i zaczynamy.
Blondyn nie poruszył się. Zirytowany Kuba założył ręce na piersi.
- Nie chcesz mi chyba powiedzieć, że na lekcje z  Siekaczem nie wziąłeś podręcznika?
- Eeee…  No właśnie...
Kuba westchnął wstając. Podszedł do jednej z półek i otworzył drzwiczki. Za nimi znajdowały się idealnie poukładane książki o tematyce geograficznej w tym podręczniki od 1-3 klasy. Wyjął poszukiwaną książkę po czym ponownie usiadł.
- Pokaż mi co ostatnio robiliście. - mruknął.
Dawid wziął książkę zaczynając ją niepewnie kartkować. W końcu zatrzymał się na końcu drugiego działu i spojrzał niepewnie na swojego korepetytora. Ten tylko zagwizdał cicho.
- Ale was profesor ciśnie. Daleko już jesteście, co znaczy, że mamy dużo do nadrobienia. Eh. No dobrze może zacznijmy od tego, że powiesz mi co ci nie idzie.
-  Łatwiej powiedzieć z czym sobie radzę.
- Pierwsza​ klasa też?
 Blondyn skinął głową bez słowa. Kuba przyniósł podręcznik do klasy pierwszej i otworzył na pierwszym temacie przysuwając się do Dawida nieco zbyt blisko.
Blondyna przeszedł lekki dreszcz.
 "Cholera, Ariel, przecież nie jesteś pedałem!" zbeształ się w myślach za stwierdzenie, że z bliska jest on przystojniejszy.​ Potrząsnął lekko głową na ocucenie. Ze zdziwieniem stwierdził, iż brunet patrzy na niego z mordem w oczach.
- Powtórz co powiedziałem. - wycedził przez zaciśnięte zęby.
- Eeeeee... - zaciął się,
- Myślę, że nie mamy po co się spotykać. Marnujesz mój cenny czas.
Kuba odsunął się od niego znacznie, następnie wstał. Odłożył książkę z powrotem na półkę, po czym biorąc do ręki gitarę opadł na łóżko.
Zaskoczony Dawid wpatrywał się tępo w ścianę, musiał przetworzyć co się właśnie stało. W tym czasie drugi chłopak zaczął cicho grać na gitarze co natychmiast zwróciło uwagę blondyna. Nie śmiał się odezwać oczarowany wszystkimi dźwiękami wydobywanymi przez zręczne palce szatyna. Mógłby słuchać tego cały dzień, jednak przerwał mu zirytowany głos Kuby:
- Nie powinieneś już wyjść?
- No ale jak to marnuje twój czas?! - zapytał oburzony. - Chyba obiecałeś mi pomóc.
- Starałem się, ale ty nawet nie próbujesz mnie słuchać. Tu nie ma czego ratować.
Pokręcił ze zrezygnowaniem głową.
Dawid wstał smętnie i już miał wyjść z pokoju, gdy jego uwagę przykuła jedna z płyt. Natychmiast podszedł do półki.
- Xentrix? - spytał zdziwiony biorąc do ręki winyl. - Zostało ich wydane przecież tylko 100 sztuk...
- Nie dotykaj! - ciemnowłosy podniósł się jak opatrzony. Szybko odłożył gitarę na łóżko i nawet nie wiadomo kiedy zjawił się za Dawidem zabierając mu z rąk drogocenną płytę. Przetarł okładkę rękawem, po czym odstawił ją na miejsce.
- Nie spodziewałem się, że słuchasz thrash metalu.- zaczął rozmowę wyższy.
- Szczenięce czasy gimnazjum, wtedy robiło się różne głupoty. - odburknął.
- Głupoty? Thrash jest przecież życiem i miłością!
Szybko ucichł widząc pełne politowania spojrzenie towarzysza. Pogładził palcami bródkę, po czym odparł krótko:
- Thrash to kupa.
Usłyszawszy to Dawidowi samoistnie opadła szczęka. Spodziewał się konstruktywnej krytyki ze strony Kuby, a usłyszał jedno krótkie zdanie, które zwaliło go z nóg. Widząc jego reakcję, ciemnowłosy chłopak uśmiechnął się.
- Kiedyś może wyrośniesz z tej dziecinady, gdzie każdy kłóci się o zespoły. Odkąd się z tego wycofałem czuję się szczęśliwszy. Brutal death i DSBM to jest coś.
- Taa? – w głosie blondyna można usłyszeć było lekką, prowokującą nutkę drwiny.
- Och wybacz, zapomniałem, że jest to zbyt ostre dla dzieci thrashu.
Dawid już miał coś odpowiedzieć, ale zamknął usta i wyszedł z pokoju.
- Nie będę się kłócił z idiotami. - powiedział do siebie, jednak Kuba to usłyszał i prychnął.
Zatrzasnął drzwi do swojego pokoju. Blondyn również chciał to zrobić wychodząc, ale powstrzymał się. Cudzymi drzwiami nie wypada.

Wybiegł na dwór i nerwowym, szybkim krokiem skierował się do swojego domu.
"Nie będzie mnie, deszczowiec jebany, pouczał, takiemu to nie przemówisz do rozsądku jak sie uprze przy swoim." - myślał idąc chodnikiem. - "Chociaż może za bardzo się oburzam? W końcu każdy może mieć swoją opinię... No ale, argh, on jest taki uparty i do tego seksowny…" W
 tym momencie przystanął. Oparł się o drzewo, ale po chwili znowu ruszył.
"Nie jesteś pedałem, miałeś dziewczynę. Ba! Nawet dwie. To nic, że jedna nie wiedziała, że z nią chodzisz. Nie jesteś pedałem" mijający go ludzie mierzyli go wzrokiem, gdyż co jakiś czas przeklinał pod nosem.
Wsiadł do pierwszego autobusu jadącego w kierunku jego domu i zaczął się uspokajać. Teraz pojawiły się wyrzuty sumienia, Klaudia się starała, załatwiła mu korepetytora a on wszystko zepsuł. Chyba będzie musiał przeprosić Kubę. Wolał nie narażać się przyjaciółce, która czasami potrafiła być naprawdę straszna.
- Wróciłem! - oznajmił wchodząc do domu, jednak nikt mu nie odpowiedział.
Mama pewnie musiała zostać dłużej w pracy. Nie miał jej za złe, że prawie nie było jej w domu jednak czasem to było... Przytłaczające. Usłyszał telewizor więc wszedł do salonu gdzie zastał swoją 8-letnią siostrę śpiącą na kanapie. Musiała zasnąć w trakcie oglądania bajki. Wziął ją delikatnie na ręce i zaniósł z uśmiechem do jej pokoju. Położył ją na łóżku i przykrył po czym cicho zamknął drzwi.
Zmęczony po całym dniu dosłownie wrzucił plecak do swojego pokoju, po czym zbiegł do kuchni. Było to dość spore pomieszczenie do połowy ścian wyłożone białymi kafelkami. Liczne szafki były białe, jakby wyrastały ze ścian, miały czarne wykończenia. Tego samego koloru były blaty. Skierował się w lewo do małej spiżarki. Wziął z niej jabłko a z szafki Twix’a. Wrócił szybko do pokoju zabierając się za swoją zdobycz. Chwilę po jedzeniu zebrał się do łazienki. Wziął szybki prysznic po czym ubrał w spodenki i starą koszulkę. Rozczesał mokre włosy postanawiając pozwolić im samym wyschnąć. Dotelepał się do swojego łóżka i natychmiast zasnął.
Minęło zaledwie pół godziny gdy poczuł szarpanie za rękaw. Otworzył z wysiłkiem oczy. Ujrzał swoją siostrę z misiem w ręku i łzami w oczach.
- Hej co się stało?- spytał łagodnie, podnosząc się do siadu.
- Boję się - powiedziała cicho.
- Śnił ci się koszmar?
Dziewczynka bez słowa skinęła głową.
- Zaraz coś poradzimy.
Wstał z łóżka ignorując protest zmęczonego ciała i bolącej głowy. Wziął siostrę za rączkę po czym zaprowadził do jej pokoju. Było to bardzo przytulne pomieszczenie. Ściany miały kolor zieleni a podłoga była drewniana. Nad łóżkiem znajdowało się duże okno z widokiem na miasto. Jak na pokój 8-latki, dużo miejsca zajmowały tu półki, w tym wypełnione książkami, choć i misie się zdarzały. Obok łóżka stało biurko a na nim najnowszy laptop, telefon i tablet. Pomógł dziewczynce ułożyć się w łóżku po czym zgasił światło pozostawiając tylko stojącą na biurku lampkę. Sam usiadł na podłodze przy siostrze.
- Spróbuj zasnąć, dobrze? - odezwał się. - I nie bój się, jestem tu.
- Dziękuję. - powiedziała dziewczynka zamykając oczka. - Dobranoc braciszku.
- Dobranoc. - odpowiedział, jednak ona już zasnęła.
Postanowił zostać chwilę by zasnęła na dobre, jednak nie zdążył wyjść, bo i jego dopadł twardy sen.
Około wpół do pierwszej w nocy został obudzony przez dość mocne wibracje swojego smartfona, którego trzymał w kieszeni spodni, niebezpiecznie blisko krocza. Szybko wyszarpał go, nie patrząc nawet na wyświetlacz odebrał i wymamrotał półszeptem:
- Halooo?
- WJEBAĆ CI IDIOTO? JA SIĘ TU PRODUKUJĘ, STAJĘ NA GŁOWIE ŻEBY CI KORKI ZAŁATWIĆ, A TY CO WYPRAWIASZ?! - usłyszał w słuchawce krzyk swojej przyjaciółki. Odsunął urządzenie od ucha, coby nie narażać się przypadkiem na ogłuchnięcie.
- Zamknij się, jest po północy.
- Młoda godzina. - prychnęła.
Dawid pokręcił głową z zażenowaniem. Szybko wstał i wyszedł na palcach z pokoju, aby nie zbudzić młodszej siostry, Szybko skierował się do swojego pokoju.
Było to najmniejsze pomieszczenie w całym domu, gdyż niegdyś znajdowało się tu biuro jego ojca. Po lewej stronie mieściło się łóżko, zaraz przy nim szafa i półki z książkami, a przy prostopadłej ścianie tuż przy oknie znajdowało się biurko zawalone milionami różnych notatek. Podłogi nie było widać spod sterty walających się wszędzie ubrań, a ściany od sufitu aż do podłogi obklejone były plakatami.
Chłopak szybko zamknął za sobą drzwi i rzucił się na łóżko.
- Sorry że tak wyszło. - odpowiedział, tym razem jednak głośniej. - Sprowokował mnie.
- Ostrzegałam, że jest inny. - wysyczała rudowłosa. - Jutro masz u niego ostatnią szansę. Nie spierdol tego.
Już miał coś odpowiedzieć, jednak usłyszał tylko sygnał przerwanego połączenia. Westchnął głośno.
- Chyba nie chcę drugiej szansy… - zrezygnowany przewrócił się na brzuch okrywając kołdrą. Plecy go bolały po kilku godzinach spędzonych na podłodze w pokoju siostry. Jutro miał geografię, powinien się pouczyć. Włączył muzykę żeby nie zasnąć i z cichym jękiem położył głowę na poduszce. Nie dane było mu jednak odpocząć, bo po chwili znów rozdzwonił się jego telefon.
- Czego? - Odezwał sie zirytowanym głosem. Jakim prawem wszyscy mu przeszkadzają?
- Może trochę grzeczniej.
Dzwonił Kuba. Z nim to już szczególnie nie chciał dziś rozmawiać.
- Skąd masz mój numer?
- Klaudia mi dała. - powiedział jak gdyby nigdy nic.
- A to jędza… Nie dzwoni się o pierwszej w nocy. - powiedział Dawid z wyrzutem
- Noc jeszcze młoda.
- Zmówiliście się czy jak? Ech nie, nic, nie ważne. - zapewnił szybko słysząc z telefonu tylko nieporadne "Eeeee?"
- W każdym bądź razie znaj moją łaskę, jutro masz ostatnią szanse. O której kończysz?
Blondyn chciał prychnąć, jednak w głowie zobaczył wściekłą minę Klaudii i jedynie zacisnął usta.
- O 14.
- Ach, to poczekasz na mnie godzinkę.
- Tak, tak, mogę zaczekać.
- To dobrze.- odparł  z wyższością - Pójdziemy do mnie, tym razem nie zapomnij podręcznika.
- Jakże bym śmiał. - odpowiedział z pogardą blondyn, jednak szybko się zreflektował. - Znaczy tak, jasne, nie zapomnę.
Usłyszał po drugiej stronie chichot i aż się w nim zagotowało.
- Do jutra. - rozłączył się.
Miał już dość jak na dzisiaj. Był zmęczony, obolały i wkurzony. Wyłączył radio i położył się spać.
"Kolejna jedynka i tak nie zrobi mi różnicy." pomyślał zasypiając.

Nazajutrz obudził się z potwornym bólem głowy. Ledwo otworzył oczy a natychmiast musiał zakryć je poduszką, gdyż wpadające przez okno promienie wschodzącego słońca oślepiły go. Szybko jednak przypomniał sobie, że czeka go bardzo ciężki dzień.
 Powoli, z lekkim ociąganiem, wstał z łóżka i sięgnął po leżący na biurku telefon. Spojrzał na wyświetlacz i z przerażeniem stwierdził, że jest już dziesięć po siódmej. Poszedł szybko do łazienki po drodze zabierając ze sobą spodnie i pierwszą lepszą koszulkę. W pięć minut był już ubrany a włosy miał rozczesane, spięte luźno w niskiego kuca.
Wypadł z pokoju jakby go coś goniło i zajrzał do swojej siostry. Dziewczynka jeszcze spała. Zapukał we framugę by ją obudzić.
Po chwili Nina otworzyła oczka. Na widok Dawida uśmiechnęła się.
- Wstawaj księżniczko. - powiedział cicho. - Zaraz musimy iść do szkoły.
- Dobrze braciszku. - odpowiedziała przecierając oczka.
Blondyn wycofał się z jej pokoju biorąc po drodze swój plecak. Ponownie spojrzał na telefon. Siódma dwadzieścia, niedobrze. Bardziej zbiegł, niż zszedł, po schodach na dół do kuchni. Wyciągnął chleb, dżem i masło orzechowe. W tempie ekspresowym posklejał kanapkę dla siostry, przekroił na pół i spakował do niebieskiego pudełeczka z wróżkami. Następnie zrobił dwie dla siebie. Do plecaków wrzucił jeszcze po Twixie na później.
Gdy tylko skończył prace nad śniadaniem pojawiła się Nina. Miała na sobie niebieską sukieneczkę z białą wstążką w pasie, której koniec opadał na podłogę. Jej włosy były rozczochrane a w rączce ściskała różową szczotkę.
- Braciszku… - powiedziała patrząc na niego smutno. - Gdzie mama?
- W pracy kochanie. Pomóc ci?
Dziewczynka skinęła głową.
Chłopak usadził dziewczynkę na jednym z krzeseł po czym wziął od niej szczotkę. Delikatnie jak tylko się dało rozczesywał jej długie, blond włosy. Następnie zaplótł w warkocz francuski. Na końcu gumkę obwiązał białą tasiemką i związał w kokardkę końce paska sukienki. Następnie zaprowadził Ninę do stojącego w przedpokoju lustra.
- Może być? - spytał niepewnie.
- Jest​ ślicznie! Dziękuję braciszku!
 Dziewczynka przytuliła nieco zaskoczonego Dawida.
- No dobrze, dobrze. Teraz leć ubierać buciki.
- Okej!​
Wrócił do kuchni by spakować swoje kanapki i wziąć pudełko dla siostry. Następnie sam ubrał buty przyglądając się jak dziewczynka pakuje śniadanie.
- Gotowa?
- Tak. ​
Zarzucił plecak na ramię. Wyszli z domu po czym zamknął drzwi na klucz. Nie patrzył już na zegarek. Najpierw musi odprowadzić siostrę, a przez to na pewno spóźni się na wf.
Mówi się trudno. I tak nie miał zamiaru dzisiaj ćwiczyć. Miał serdecznie dość uwag wfisty na temat jego włosów, przez które został wręcz znienawidzony przez nauczyciela. Nie obchodziło go to, że miał całkiem dobrą kondycję i na lekcjach radził sobie świetnie. Według niego musiał ściąć kuca, by cokolwiek znaczyć. W snach.
Za piętnaście ósma wraz z siostrą dotarli do jej szkoły. Był to wielki, jaskrawożółty budynek z czerwonym dachem. Wejście główne prowadziło na mały hol, wypełniony po brzegi uczniami klas od cztery do sześć, bawiących się w różne gry czy też próbujących dopchać się do szkolnego sklepiku, aby kupić jakieś niezdrowe jedzenie za wyproszone u rodziców drobniaki. Dawid szybko przeprowadził siostrę przez rój starszaków, kierując się w stronę schodów. Szybko wybiegli na 2 piętro, gdzie znajdowały się oddziały klas młodszych. Odprowadził Ninę pod salę 32, po czym uściskał mocno.
- Przyjdę po ciebie troszkę później niż zwykle. - oznajmił z troską w głosie. - Będziesz musiała iść z panią Ewą na świetlicę.
Mała wyraźnie posmutniała.
- A mama? - spytała z nadzieją w głosie.
- Mama pra...
- Wiem, pracuje. - przerwała mu, robiąc smutną minkę.
- Postaram się być chwilę po 16. Przepraszam.
Wchodząc do swojej szkoły z nieskrywanym smutkiem wspominał zawiedzone spojrzenie swojej ukochanej siostrzyczki. Mimo wszystko miał nadzieje, że ta z czasem zrozumie, że rodzice dla nich się tak wysilają.
Dotarł do sali gimnastycznej i wszedł nie pukając.
- Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie - wyrecytował formułkę. - Mógłbym klucz do szatni?
- Tak, wisi przy drzwiach, przy okazji odnieś do pokoju nauczycielskiego​ dziennik 3F.
 Dawid posłusznie zabrał oba przedmioty i skierował się w stronę szatni. Zostawił plecak po czym udał się na wyższe piętro w celu odniesienia dziennika.
Gdy chwycił za klamkę, drzwi gwałtownie się otworzyły a jakiś niski chłopak się z nim zderzył.
- Uważaj jak leziesz! - odparł nieprzyjemnie biorąc go za pierwszoklasistę. Spojrzał w dół i napotkał złośliwy uśmiech Kuby
- To tak odnosi się do swojego nauczyciela?
- Ech, nieważne, widzimy się po lekcjach.
Blondyn wcale nie miał zamiaru z nim przebywać więcej, niż było konieczne. Spróbował go wyminąć, jednak ten zastąpił mu drogę.
- Czego znowu?
- Mogę wziąć co moje? - szatyn wskazał na, jak zauważył Dawid z zażenowaniem, jego krocze.
Spojrzał w dół i z ulgą stwierdził, że Kuba miał na myśli dziennik.
- Tak, jasne. - wepchnął mu go w ręce, po czym szybkim krokiem odszedł. Gdy się obrócił, zobaczył zadziorny uśmiech szatyna i natychmiast wykonał ponowny zwrot.
- Cholera, zorientował się. - przyśpieszył jeszcze bardziej i już po chwili wchodził na sale gimnastyczną.
Wrócił na salę przeklinając pod nosem cholernego szatyna. Cały wf przesiedział na odganianiu od siebie myśli o korepetytorze.
W połowie drugiego wf-u pan Janowski poprosił go o poskładanie paletek do ping ponga od uczniów grających przed salą gimnastyczną, gdzie znajdowały się dwa stoły. Posłusznie odebrał gimnazjalistom paletki, po czym odniósł do kantorka.
- Hejo! - chłopak drgną nerwowo przeżywając mały zawał serca słysząc głos Klaudii.
- Znowu się zrywasz? - spytał chłopak opierając się o przeciwległą ścianę.
- Nie, nie dziś. Tylko wf odpuszczę. - odpowiedziała wskazując wyładowaną kostkę i teczkę A3 leżące obok.
- Lekcje z Labdą?
 - Yhym. - dziewczyna miętoliła w palcach stokrotkę zebraną po drodze.
- Hej, wszystko gra?- spytał zdziwiony jej zachowaniem Ariel.
- Tak. - jej głos nie brzmiał zbyt przekonująco.
Wstała, by ukryć jakby cień zmartwienia na swojej twarzy. Podeszła do blondyna i wsunęła mu kwiatek we włosy.
- Nic mi nie jest.
Nie odpowiedział. Ruda wzięła swoje rzeczy po czym pomaszerowała w stronę starego skrzydła szkoły. Była świetna w ukrywaniu smutku, jednak tym razem. Dawid był pewny, że coś jest na rzeczy.
 Zadzwonił dzwonek. Nauczyciel wyszedł z sali jako pierwszy i podał mu kluczyk do szatni. Ten cicho podziękował po czym poszedł otworzyć reszcie klasy.
Dawid nawet nie zauważył kiedy minęły pozostałe lekcje, a on sam skierował się do wyjścia ze szkoły. Rozglądnął się po oświetlonym placu i zaciągnął się powietrzem.

- No to godzinka dla mnie. - powiedział sam do siebie, jednak nie miał pomysłów co mógłby zrobić. Podszedł do dębu rosnącego przed szkołą, usiadł na ławce, włożył w uszy słuchawki i zamknął oczy.

niedziela, 17 maja 2015

Pure Love: Prolog

W ramach przeprosin za brak kolejnej części "Wybranego" (która notabene jest już napisana), publikujemy prolog nowej serii. Wracamy w klimaty yaoistyczne. Enjoy! :>

***

Początek tego roku szkolnego nie był dla Dawida tak obiecujący, jak planował to w wakacje. Już na drugiej lekcji geografii został wezwany do odpowiedzi.
- Nie załamuj mnie, Leśniak. Miałeś do nauki jedną lekcję. Siadaj, pała. - wycedził profesor Siekacz, stawiając w jego zeszycie ogromną, czerwoną jedynkę.
Chłopak zacisnął usta w cienką linię i wrócił do ławki. Odgarnął kosmyk długich, niesfornych blond włosów za ucho, odwracając głowę w stronę okna. Ta klasa była dla nim jednym wielkim nieporozumieniem. Przeklinał siebie w myślach za to, że wybrał profil, gdzie rozszerzona była geografia tylko ze względu na wizję pewnej, dobrze płatnej pracy w przyszłości.
Jako iż w gimnazjum ten przedmiot szedł mu całkiem nieźle myślał, że sobie poradzi, jednak pan Siekacz przy każdej okazji uświadamiał go, że tak nie jest. Od jakiegoś czasu myślał o korepetycjach, ale nie chciał prosić o nie nauczyciela.
Zamyślony wpatrywał się w okno, gdy coś przykuło jego uwagę. Pod drzewem stał uczeń z czarnym papierosem w ustach i długim, ciemnym kucykiem opadającym mu luźno na plecy. Jak dla niego całkiem przystojny. W tym momencie szatyn odwrócił się w jego kierunku i Dawid zobaczył jego stalowoszare oczy.
- Leśniak! Skoro masz czas spoglądać w okno to z pewnością wiesz o czym przed chwilą mówiłem. - Z zamyślenia wyrwał go głos znienawidzonego nauczyciela. Tak, ten rok z pewnością dobry nie będzie.
Blondyn nerwowo rozejrzał się po klasie, szukając jakiejkolwiek pomocy ze strony rówieśników. Ta jednak nie nastąpiła. Został zalany falą spojrzeń pełnych rozbawienia, politowania i pogardy.
- Ew... - bąknął spuszczając wzrok do książki, która była jego ostatnią deską ratunku. - Mówił pan o rodzajach skał  występujących w Polsce.
- Leśniak... - wysapał poirytowany mężczyzna. - Dostajesz jedynkę za pracę na lekcji. Był to temat omawiany na geografii w klasie p i e r w s z e j.
- Stary, wziąłeś złą książkę. - usłyszał szept siedzącego przed nim Konrada, który od jakiegoś czasu obserwował go przez ramię.
Miał rację. Z pośpiechu zabrał ze sobą zeszłoroczny podręcznik, zamiast aktualnego.
- Dzięki, że dopiero  teraz mnie o tym powiadomiłeś. - warknął, po czym zaczął się jakby nigdy nic pakował. Z nonszalancją wstał, przerzucił plecak przez ramię i nie zważając na nauczyciela wyszedł z sali, kierując się do budynku gimnazjum, gdzie czekała go kolejna lekcja. Będąc na dziedzińcu rozejrzał się jeszcze, jednak po widzianym wcześniej chłopaku nie było śladu.
Na schodach w drugim budynku zastał wysoką dziewczynę, która plotła wianek z bukietu stokrotek leżącego na zgniłozielonej torbie z naszytymi naszywkami punkowych zespołów. Miała długie, kręcone rude włosy, które opadały jej na twarz, a ubrana była w za dużą koszulkę z Nirvaną, legginy i buty na 7 centymetrowych platformach.  Na dźwięk jego kroków podniosła wzrok znad robótki.
- Dawid? Nie powinieneś być na geografii? - spytała zdziwiona, poprawiając palcem przyciemniane lenonki które zsunęły jej się z nosa.
- A ty? - odpowiedział trochę arogancko, rzucając plecak obok przyjaciółki. Po chwili jednak trochę ochłonął
- Siekacz mnie wkurwił. - mruknął opierając się o ścianę. - Dwie pały w ciągu 10 minut.
- Niedobrze... - mruknęła wracając do pracy nad swoim wiankiem.
- Niedobrze? Tylko tyle masz do powiedzenia?!
Rudowłosa przed dłuższą chwilę nie odpowiedziała, próbując dobrać odpowiednie słowa tak, aby jej przyjaciel nie poczuł się urażony. Po około 5 minutach wstała i położyła skończony wianek na jego rozczochraną czuprynę.
- Nie. Po prostu się o ciebie martwię Ariś. - specjalnie użyła zdrobnienia jego gimnazjalnej ksywki - Ariel. Odkąd poszli do liceum była ostatnią osobą która tak się do niego zwracała. - Nie radzisz sobie. Rok temu cudem przeszedłeś.
- To nie moja wina, tylko tego idioty. Nie umie tłumaczyć. - żachnął się poprawiając fryzurę. Włosy za pas były dość kłopotliwe w utrzymaniu.
- Twoja też. Potrzebujesz korepetycji. - dziewczyna skrzyżowała ręce. - I żadnego ale. Nawet wiem, kto mógłby ci ich udzielić.
- Taa? Kto niby?
- Kuba. Kuba Felga z 3F.
- Że kto kurwa?
- Zeszłoroczny finalista kuratoryjnego konkursu geograficznego i oczko w głowie naszego wychowawcy. Nie znasz go, gdyż nie przepada za atencją. Ma lekcje indywidualne.
- I jak, twoim zdaniem. miałbym go przekonać by dał mi lekcje?
 - Może wcale nie będziesz musiał. - dziewczyna uśmiechnęła się zagadkowo.
- Co masz na myśli?
- Nic. Muszę już iść, do zobaczenia później - pomachała mu dwoma palcami po czym odeszła. Dawid stał kilka chwil zastanawiając się nad jej słowami.
Ze  zrezygnowaniem spojrzał na zegarek. Do  następnej lekcji zostało jeszcze pół godziny. Bezwładnie opadł na pobliski stopień, zamknął oczy i oddał się wspomnieniu wpatrzonych w niego szarych tęczówek.
Gdy usłyszał dzwonek wstał niechętnie i udał sie na następną lekcję. Na jego nieszczęście był to francuski co oznaczało, że spotka się z kolejnym znienawidzonym nauczycielem.
Pani Pączek wtoczyła się do klasy, wszyscy jak na zawołanie ucichli i wstali. Ta kobieta uchodziła w szkole za istnego potwora i budziła strach nawet u największych twardzieli. Z rozmachem odsunęła krzesło i usiadła. Rozbrzmiało głośne westchnięcie, wszyscy wiedzieli co się szykuje.
- Mam dość tych gimnazjalistów…
Podparła głowę tłustymi rękoma zaczynając masować sobie skronie. Kilka uczennic spojrzało z odrazą na jej niestarannie wykonany makijaż, który wręcz spływał jej po twarzy.
- Wyobrażacie sobie, że ta rozpieszczona Ogórkówna wyjęła mi na lekcji telefon i jeszcze bezczelnie kłóci się, że nie odda. - kontynuowała po chwili zaczynając grzebać w swojej wielkiej, czarnej torebce. - Idźcie ktoś po dziennik.
Wyjęła notatnik, położyła na stole po czym odłożyła torbę na podłogę. Jedna z uczennic, śliczna, niziutka szatynka wstała z miejsca i wyszła z sali na poszukiwanie dziennika.
- Jestem po prostu zdumiona. Jeszcze ta Szarczykówna mi pyskowała, że zaległej kartkówki nie napisze, bo nie wiedziała. Idealna Wielka Trójca razem z Kosmykówną. Muszę zadzwonić do jej matki bo znowu do szkoły nie chodzi.
 Klasa słuchała jej co lekcyjnych wywodów w duchu współczując biednym gimnazjalistom a w szczególności "Wielkiej Trójcy" na którą kobieta się uwzięła. Ariel oparł twarz na dłoni i wyjrzał przez okno. Z sali14g rozciągał się widok na pustą ścianę przeciwległego budynku sali gimnastycznej i parking dla nauczycieli. Spojrzał na miejsce pod ogrodzeniem gdzie uczniowie zwykli pozostawiać swoje rowery i o mało nie zachłysnął się powietrzem. Ten sam chłopak którego wcześniej widział pod drzewem, właśnie odpinał jasnoczerwony rower. Gdzieś w myślach pojawiło mu się porównanie do rusałki. Brunet wskoczył na rower i odjechał znikając mu z pola widzenia.                     
 - Ej. - usłyszał cichy szept siedzącej obok koleżanki. Potrząsnął głową i spojrzał na zdenerwowaną nauczycielkę. W klasie trwała cisza, wszyscy patrzyli się na niego.
 - Dawid, powtórz co powiedziałam.- wstała.
Chłopak skrzywił się lekko.
- Nie wiem pani profesor.
- Cudownie. Jeszcze wy. Ja dla was wszystko robię by wam było jak najlepiej a wy co? Może ja też będę mieć tak wszystko gdzieś jak wy? Żeby brzydko nie powiedzieć. - wzięła długopis i wpisała szybko niedostateczny. - Idź poszukać Ani.
Blondyn ze zrezygnowaniem wstał, idąc na poszukiwanie zaginionej koleżanki.
Pozostałe lekcje minęły równie nieprzyjemne jak dwie pierwsze. Mimo, ze nie zlapal juz żadnej złej oceny miał żal o to, ze Klaudia zostawiła go na pastwę losu, nie przychodząc na pozostałe lekcje. Gdy zadzwonił ostatni dzwonek jako pierwszy wypełznął z klasy mając nadzieje, ze ten dzień skończy sie równie szybko co się zaczął. Jego zdziwienie nie miało końca gdy w drzwiach wejściowych wpadł właśnie na swoją przyjaciółkę.
- Gdzież ty była?! - ofuknął ja, ta jednak uciszyła go machnięciem ręki.
- Wyjaśnię ci po drodze. Teraz chodź, nie chcę żeby Labda mnie widziała.
- To ta od artystycznych? - spytał juz półszeptem, posłusznie idąc za rudowłosa.  Ku jego zdziwieniu zamiast tradycyjnie w stronę rynku, skierowała się na planty.      
- Taak. Nie było mnie bo kończyłam edytować te sesje zdjęciowa dla niej. Teraz musze ja wywołać.                                         
Klaudia miała talent do fotografii, co nie umknęło uważnemu oku plastyczki. Juz od gimnazjum pomagała jej rozwijać pasje, dzięki czemu rudowłosa miała na koncie kilkanaście nagród w ogólnopolskich konkursach fotograficznych.                             
- Och. - mruknął pod nosem blondyn. - Wiec rozumiem, ze ciągniesz mnie do najbliższego fotografa, bo nie masz jak tego zrobił?                                            
- Mylisz się. - zatrzymała sie na środku drogi odwracając sie do niego przodem. - Załatwiłam ci korki.                                                
- Ze co proszę? - Dawid stanął jak wryty. Nie wiedział, ze Klaudia się do tego posunie.                                          
- Ten uroczy gentleman stojący pod tamtym dębem sie tobą zaopiekuje. - mówiąc to zachichotała dwuznacznie i wskazała na potężne drzewo na środku parku.       
Dawid spojrzał w kierunku, który pokazywała mu przyjaciółka i aż zachłysnął się powietrzem. O drzewo nonszalancko opierał się chłopak, którego miał okazje już dwukrotnie tego dnia zauważyć. Z lekkim zawstydzeniem stwierdził, że w świetle zachodzącego słońca wyglądał jeszcze piękniej niż rano. Obrócił się w strony przyjaciółki aby odwołała jego korepetycje jednak ta zdążyła się ulotnić.

- Ech, raz kozie śmierć - powiedział cicho i ruszył w kierunku swojego nowego nauczyciela.

środa, 21 stycznia 2015

Wybrany: Anioły i Demony - prolog

     Nastawał blady świt, ciepły, letni wiatr delikatnie muskał kłosy zboża. Gęsta mgła powoli zaczęła opadać, zostawiając na roślinach przejrzyste krople rosy. Poranną ciszę przerywało skrzypienie zardzewiałej huśtawki połączone z szumem drzew i radosnym śpiewem ptaków ogłaszającym nadejście dnia.
             Piętnastoletni chłopak siedział na starej huśtawce kołysząc się w rytm wiatru, który rozwiewał jego długie, czekoladowe włosy. W dłoniach trzymał źdźbło pszenicy, nerwowo skubiąc pojedyncze ziarna, aby rzucić je gromadce głodnych kruków. Ptaki zawzięcie walczyły o pożywienie, brutalnie rzucając się na siebie.
             Gdy w końcu zboże zniknęło mu z dłoni, skrzyżował ręce na piersi i wzdrygnął się lekko. Krótki rękawek czarnej, przemoczonej koszulki z motywem Eddiego, kultowej maskotki brytyjskiego heavymetalowego zespołu, nie chronił zbyt dobrze przed zimnem minionej nocy.
             - Długo masz zamiar tak jeszcze siedzieć? – odezwał się niski, znudzony głos, dobiegający spod rosnącego nieopodal drzewa lipy.
             - Zamknij się Arielu. – warknął poirytowany – Nie masz nic lepszego do roboty?
             Ariel wyszedł z cienia drzewa, depcząc żarzący się niedopałek papierosa. Jego długie, blond włosy błyszczały w świetle porannego słońca. Podszedł do przemarzniętego chłopaka. Ściągnął swą skórzaną kurtkę i okrył nią jego ramiona, po czym rozejrzał się, mierząc chłodnym spojrzeniem pola otaczające opuszczony placyk.
             - Przeziębisz się. – rzucił niedbale nadal na niego nie patrząc.
             Ciemnowłosy zacisnął pięści na połach kurtki, następnie wymamrotał:
             - Co cię to może obchodzić?
             - To moja praca.
             Chłopak zrzucił kurtkę na pełną błota ziemię, po czym zdenerwowany wcisnął ręce w kieszenie podartych jeansów i wstał. Ariel westchnął i zapalił kolejnego szluga kręcąc głową z poirytowaniem.
             - Nie prosiłem się o to, chciałem tylko odzyskać mamę! – zdenerwowany podszedł do roweru, potrząsając głową, aby ukryć cieknące ze szmaragdowych oczu łzy.
             - Pawle, to ani moja, ani twoja wina. Ta Łaska została ci nadana przez Pana, podobnie jak imię na chrzcie. Teraz powinieneś…
             - Ale jakim kosztem?! – wykrzyknął odwracając się przodem do blondyna i rozkładając ręce w prowokującym geście. – Ariel, zrozum, nie potrzebuję ciebie, ani innych aniołów, nie chcę już nikogo tracić!
             - Za kilka lat staniesz się jednym z nas, potężniejszym niż którykolwiek. Dlatego póki co muszę cię chronić. Zło nie śpi. – odparł spokojnie Ariel dopalając papierosa.
             - Już to słyszałem…
             Paweł spuścił głowę i wsiadł na rower.

             - Powinieneś to wiedzieć. – wyszeptał odjeżdżając w stronę wschodzącego słońca. W stronę domu. 

Ogłoszenia parafialne~!

Witajcie~!

Pragnę oświadczyć, że Blednąca Czerń zostaje <ponownie> reaktywowana. :3
Tym razem jednak pragnę powitać Wronusię, która oficjalnie stała się drugim autorem tego bloga. Co za tym idzie, od teraz nie będziecie musieli czytać jedynie moich wypocin. Co więcej dojdą opowiadania, których autorkami będziemy my obie. Do takich będzie należeć między innymi seria "Wybrany: Anioły i Demony" nad którą aktualnie pracujemy.

Co się zmieni?

• Na pewno notki będą się pojawiały znacznie częściej. X'D Ta cholera <bez obrazy Wronuś, kc> nie pozwoli mi się obijać.

• Publikowana będzie głównie fantastyka / horror, co nie oznacza, że odejdziemy od yaoistycznych klimatów. Keep calm and wait!


Zmienił się również wygląd bloga, jest jaśniejszy i myślę, że bardziej przejrzysty.

Co sądzicie? Może sami macie jakieś pomysły / życzenia? :3




Taka & Wrona