środa, 21 stycznia 2015

Wybrany: Anioły i Demony - prolog

     Nastawał blady świt, ciepły, letni wiatr delikatnie muskał kłosy zboża. Gęsta mgła powoli zaczęła opadać, zostawiając na roślinach przejrzyste krople rosy. Poranną ciszę przerywało skrzypienie zardzewiałej huśtawki połączone z szumem drzew i radosnym śpiewem ptaków ogłaszającym nadejście dnia.
             Piętnastoletni chłopak siedział na starej huśtawce kołysząc się w rytm wiatru, który rozwiewał jego długie, czekoladowe włosy. W dłoniach trzymał źdźbło pszenicy, nerwowo skubiąc pojedyncze ziarna, aby rzucić je gromadce głodnych kruków. Ptaki zawzięcie walczyły o pożywienie, brutalnie rzucając się na siebie.
             Gdy w końcu zboże zniknęło mu z dłoni, skrzyżował ręce na piersi i wzdrygnął się lekko. Krótki rękawek czarnej, przemoczonej koszulki z motywem Eddiego, kultowej maskotki brytyjskiego heavymetalowego zespołu, nie chronił zbyt dobrze przed zimnem minionej nocy.
             - Długo masz zamiar tak jeszcze siedzieć? – odezwał się niski, znudzony głos, dobiegający spod rosnącego nieopodal drzewa lipy.
             - Zamknij się Arielu. – warknął poirytowany – Nie masz nic lepszego do roboty?
             Ariel wyszedł z cienia drzewa, depcząc żarzący się niedopałek papierosa. Jego długie, blond włosy błyszczały w świetle porannego słońca. Podszedł do przemarzniętego chłopaka. Ściągnął swą skórzaną kurtkę i okrył nią jego ramiona, po czym rozejrzał się, mierząc chłodnym spojrzeniem pola otaczające opuszczony placyk.
             - Przeziębisz się. – rzucił niedbale nadal na niego nie patrząc.
             Ciemnowłosy zacisnął pięści na połach kurtki, następnie wymamrotał:
             - Co cię to może obchodzić?
             - To moja praca.
             Chłopak zrzucił kurtkę na pełną błota ziemię, po czym zdenerwowany wcisnął ręce w kieszenie podartych jeansów i wstał. Ariel westchnął i zapalił kolejnego szluga kręcąc głową z poirytowaniem.
             - Nie prosiłem się o to, chciałem tylko odzyskać mamę! – zdenerwowany podszedł do roweru, potrząsając głową, aby ukryć cieknące ze szmaragdowych oczu łzy.
             - Pawle, to ani moja, ani twoja wina. Ta Łaska została ci nadana przez Pana, podobnie jak imię na chrzcie. Teraz powinieneś…
             - Ale jakim kosztem?! – wykrzyknął odwracając się przodem do blondyna i rozkładając ręce w prowokującym geście. – Ariel, zrozum, nie potrzebuję ciebie, ani innych aniołów, nie chcę już nikogo tracić!
             - Za kilka lat staniesz się jednym z nas, potężniejszym niż którykolwiek. Dlatego póki co muszę cię chronić. Zło nie śpi. – odparł spokojnie Ariel dopalając papierosa.
             - Już to słyszałem…
             Paweł spuścił głowę i wsiadł na rower.

             - Powinieneś to wiedzieć. – wyszeptał odjeżdżając w stronę wschodzącego słońca. W stronę domu. 

Ogłoszenia parafialne~!

Witajcie~!

Pragnę oświadczyć, że Blednąca Czerń zostaje <ponownie> reaktywowana. :3
Tym razem jednak pragnę powitać Wronusię, która oficjalnie stała się drugim autorem tego bloga. Co za tym idzie, od teraz nie będziecie musieli czytać jedynie moich wypocin. Co więcej dojdą opowiadania, których autorkami będziemy my obie. Do takich będzie należeć między innymi seria "Wybrany: Anioły i Demony" nad którą aktualnie pracujemy.

Co się zmieni?

• Na pewno notki będą się pojawiały znacznie częściej. X'D Ta cholera <bez obrazy Wronuś, kc> nie pozwoli mi się obijać.

• Publikowana będzie głównie fantastyka / horror, co nie oznacza, że odejdziemy od yaoistycznych klimatów. Keep calm and wait!


Zmienił się również wygląd bloga, jest jaśniejszy i myślę, że bardziej przejrzysty.

Co sądzicie? Może sami macie jakieś pomysły / życzenia? :3




Taka & Wrona